Złapani w pułapkę cywilizacji – wywiad z lek. med. Grażyną Kuczek

O zdrowej diecie, leczeniu żywieniem oraz o tym, jak skutecznie poprawić jakość naszego życia z lekarzem medycyny Grażyną Kuczek* rozmawia Agnieszka Flakus

 

– 70 procent schorzeń cywilizacyjnych ma związek z nieprawidłowym żywieniem. Jakie są Pani zdaniem największe błędy żywieniowe popełniane na co dzień?

Dr Grażyna Kuczek: Bez przesady można powiedzieć, że jedną z największych szkodliwości naszej cywilizacji jest powszechnie przyjęty w niej sposób żywienia. Jemy to, co lubimy i ile chcemy. Stąd mamy do czynienia z powszechnie występującym zespołem przekarmienia, który prowadzi do wielu problemów zdrowotnych i przedwczesnej śmierci. Miażdżyca, cukrzyca, nadwaga i otyłość, nadciśnienie i osteoporoza to tylko przykłady chorób, z powodu których umierają przedwcześnie miliony osób w krajach uprzemysłowionych, a które są związane z nieprawidłowym żywieniem. Prowadzą do nich głównie nadmiar tłuszczów i białek zwierzęcych oraz oczyszczonych węglowodanów, czyli spożywanie dużych ilości mięsa, nabiału, cukru i słodyczy oraz białego pieczywa. Nasze pożywienie jest ogólnie zbyt kaloryczne, za tłuste, za słone, za słodkie, zbyt bogate w białko, rafinowane, a do tego źle skomponowane, koloryzowane, syntetyczne, konserwowane, modyfikowane i pobudzające. Już w okresie niemowlęctwa popełniamy szereg błędów żywieniowych. Paradoksalnie otyłość u dzieci uważana jest zwykle za urodę i efekt zdrowia, a jeśli małe dziecko nie chce jeść, zostaje do tego w różny sposób zmuszane, aż wejdzie mu to w nawyk. Zwłaszcza dotyczy to słodyczy, którymi dzieci są powszechnie fetowane. Normalne zdrowe dziecko, gdy jest głodne, samo domaga się pokarmu, a jeśli nie chce jeść, to albo jest już nakarmione, albo chore i w obu przypadkach nie należy zmuszać go do jedzenia. Trzeba pamiętać, że nawyk przejadania się pozostaje i nieraz bardzo trudno z niego się wyzwolić, szczególnie jeżeli chodzi o produkty, które uzależniają, jak słodycze czy mięso.

Jest zasadą fizjologiczną, że jeść należy tylko wtedy, gdy czuje się silny głód i tylko tyle, by ten głód zaspokoić, dbając oczywiście o to, aby pokarm był właściwie skomponowany. Trzeba też odróżnić głód od apetytu. Głód to prawdziwa potrzeba pożywienia i wtedy najprostsze pokarmy smakują doskonale. Apetyt zaś to dodatkowe pobudzenie wydzielania soku żołądkowego w sytuacji, gdy głodu się nie czuje i potrzeby organizmu są już zaspokojone. Większość osób gdyby jadła trzy razy mniej, poczułaby się dziesięć razy lepiej.

– Czy rzeczywiście sami możemy uczynić więcej dla naszego zdrowia i jakości życia niż najnowsze środki medyczne i najlepiej wyposażone szpitale na świecie?

G.K.: Prawa rządzące naszym zdrowiem, są prawami naturalnymi. Żadna ziemska siła nie jest w stanie ich zmienić. Jeśli chcemy zachować zdrowie musimy żyć zgodnie z nimi. Pogwałcenie ich zawsze wywołuje zaburzenia, zwiększa ryzyko choroby i przedwczesnej śmierci. Natomiast respektowanie ich uczyni więcej dla wzmocnienia zdrowia niż cokolwiek innego. Mimo, że medycyna rozwija się dzisiaj bardzo szybko, proponując bardzo wiele nowych metod diagnozowania i leczenia, najczęściej nie jest w stanie przywrócić choremu takiej witalności, jaką miał przed pojawieniem się choroby. Lekarz przy całej wiedzy jaką posiada, nie jest w stanie przywrócić pierwotnej sprawności organizmowi zniszczonemu złym stylem życia. Potrafi on operacyjnie usunąć część płuca, zaatakowanego nowotworem w wyniku palenia papierosów, ale nie jest w stanie zregenerować tego płuca i odtworzyć stanu, w jakim było ono na początku. Może wykonać operację na otwartym sercu, udrażniając naczynia wieńcowe lub wstawiając połączenia omijające, ale jeżeli będzie ono nadal atakowane czynnikami niszczącymi z zewnątrz, znowu zacznie chorować. Nie należy więc ufać bezgranicznie cudownym możliwościom współczesnej medycyny, bo o ile może ona wiele, o tyle ma też swoje ograniczenia. Człowiek musi sam zadbać o swoje zdrowie, podejmując wysiłek w wypracowaniu zdrowego stylu życia.

– Jakie są prawidłowe zasady odżywienia na co dzień?

G.K.: Kluczem do prawidłowego odżywiania jest zapewnienie w diecie odpowiednich ilości i proporcji węglowodanów, białek, tłuszczów, witamin, składników mineralnych, błonnika i wody. Świadome i uważne dobieranie produktów stwarza warunki do tego, aby żywienie było odpowiednie dla zdrowia. Zakupy zawsze powinny być rozsądne, a sporządzanie potraw powinno kierować się myśleniem o zdrowiu. Pomaga w tym piramida żywieniowa, która pokazuje, które grupy pokarmowe i w jakich proporcjach powinny wchodzić w skład naszej diety. Absolutnie kluczowe dla naszego zdrowia jest spożywanie pełnoprzemiałowych produktów zbożowych, warzyw i owoców, roślin strączkowych i orzechów. Tych produktów nie może zabraknąć w naszym codziennym menu.

Trzeba też zwrócić uwagę na fakt, że to, w jaki sposób spożywamy posiłek, jest dla naszego organizmu równie ważne jak to, co zjadamy. Należy spożywać 2-3 posiłki dziennie, nie podjadać, spożywać obfite śniadanie, a kolację jeść lekką i nie za późno. Nie należy też przejadać się, czy jeść w pośpiechu. Płyny należy uzupełniać między posiłkami, a w czasie jedzenia odprężyć się i zrelaksować.

– Zajmuje się Pani na co dzień terapią żywieniem. Na czym polega taka terapia?

G.K.: W terapii chorób cywilizacyjnych żywieniem najlepiej zastosować oczyszczającą głodówkę lub dietę półgłodówkową, polegającą na czasowym powstrzymywaniu się od spożywania pokarmów wysokobiałkowych, wysokotłuszczowych, wysokowęglowodanowych, a następnie wprowadzić na stałe zdrowe żywienie i okresowo dietę oczyszczającą. Diety oczyszczające mogą być prowadzone w różnych wariantach w zależności od indywidualnych potrzeb organizmu chorego. Może to być post wodny, post sokowy lub dieta warzywno-owocowa. Ważne jest, aby w czasie terapii uruchomić tzw. odżywianie wewnętrzne, co jest możliwe do osiągnięcia w przypadku dostarczania organizmowi pożywienia zawierającego mniej niż 800 kalorii na dobę. Wówczas uruchamiane są naturalne procesy regenerujące i uzdrawiające. Właściwie prowadzona terapia oczyszczająca, to operacja bez skalpela, najdelikatniejsza, ukierunkowana mikrochirurgia, przeprowadzana samodzielnie przez organizm. Nie rani, nie powoduje upływu krwi. Usuwa to, co złe – chore i szkodliwe, a wzmacnia i poprawia to, co zdrowe. Jak sztuka leczenia mogłaby obiecać więcej?

– Promuje Pani dietę wegetariańską. Dlaczego? I czym dla Pani jest wegetarianizm?

G.K.: Analizując zdrowotność poszczególnych narodów i rodzaj ich diety, zwracają uwagę wyraźne zależności stanu zdrowia od rodzaju spożywanego pokarmu. Okazuje się, że dieta oparta głównie na produktach roślinnych sprzyja najbardziej zachowaniu zdrowia i długowieczności.

Obecnie na świecie ruch wegetariański rozwija się bardzo dynamicznie i obejmuje swoim zasięgiem coraz większą liczbę zwolenników. Powstaje wiele stowarzyszeń i organizacji propagujących wegetariański styl życia. Wśród głównych motywów, którymi kieruje się współczesny ruch wegetariański, dominują motywy zdrowotne, ekonomiczne, ekologiczne i etyczne. Z racji swojej pasji zawodowej zwracam szczególną uwagę na te pierwsze.

Motywy zdrowotne wegetarianizmu mają swoje mocne oparcie w najnowszych badaniach naukowych, które dowodzą w sposób trudny do odparcia, że mięso jest człowiekowi niepotrzebne do życia i zachowania zdrowia, a nawet mu szkodzi, będąc jedną z głównych przyczyn większości chorób cywilizacyjnych. Z drugiej strony wiadomo już, że prawidłowo prowadzona dieta wegetariańska jest źródłem wszystkich substancji pokarmowych, potrzebnych do życia i zdrowia.

Dieta wegetariańska jest naturalnym źródłem węglowodanów – podstawowego składnika energetycznego dla człowieka; zalecane przez dietę wegetariańską nie spożywanie cukru rafinowanego chroni przed próchnicą, cukrzycą, otyłością i innymi chorobami. Jest też źródłem dobrze przyswajalnego białka roślinnego, które w zróżnicowanych i nierafinowanych zestawach pokarmowych okazuje się być pełnowartościowym. Zawiera nienasycone i wielonienasycone kwasy tłuszczowe, a nie zawiera cholesterolu, co chroni przed miażdżycą i jej konsekwencjami. Składa się w dużym stopniu ze świeżych warzyw i owoców, zawierających szereg witamin, soli mineralnych i fitozwiązków, które odgrywają niezastąpioną rolę w procesach sterowania przemianami metabolizmu komórkowego. Odpowiednia ich podaż zabezpiecza przed powstawaniem bardzo wielu problemów zdrowotnych.

Dostarcza błonnika, który występuje tylko w produktach roślinnych. Jest on bezwzględnie potrzebny dla prawidłowej pracy przewodu pokarmowego, obniża poziom cholesterolu, chroni przed rakiem jelita grubego, hemoroidami, zapobiega otyłości i kamicy pęcherzyka żółciowego. Znacznie zmniejsza ryzyko chorób serca, nowotworów, nadciśnienia, osteoporozy, cukrzycy, reumatyzmu i choroby wrzodowej. Działa alkalizująco, zmniejszając podatność na choroby infekcyjne. Mając tak wielorakie działanie korzystne dla naszego zdrowia trudno się dziwić, że przedłuża życie o 6–11 lat.

– Jak zaczęła się Pani przygoda z wegetarianizmem?

G.K.: Była to lektura książki Councels on Diet & Food autorstwa Ellen G. White

– W Polsce wraz z Fundacją Źródła Życia (FZZ) prowadzi Pani kursy programu Newstart®. Czy może Pani przybliżyć, czym zajmuje się FZZ oraz co to jest program Newstart®?

G.K.: Trudna sytuacja zdrowotna w naszym kraju jest dla Fundacji Źródła Życia inspiracją do różnego rodzaju przedsięwzięć, mających na celu promocję zdrowia. Wydajemy książki, organizujemy Kluby Zdrowia, szkoły zdrowego gotowania, prowadzimy różnego rodzaju prelekcje na temat zdrowia na terenie całego kraju, publikujemy blog kulinarny www.ZdrowieNaTalerzu.pl. Jest to działalność nader potrzebna w kraju, w którym choruje i umiera przedwcześnie tak wiele osób! Program Newstart® stał się kolejną formą tej działalności i naszym spełnionym marzeniem. Ma on na celu przede wszystkim edukację zdrowotną, ale także poprawę zdrowia i kondycji uczestników przez praktyczne zastosowanie zasad zdrowego stylu życia na co dzień. Program obejmuje zdrowe odżywianie, aktywny wypoczynek, wykłady i prezentacje, konsultację lekarską oraz pomoc psychologiczną. Pokazuje pewną i sprawdzoną drogę zapobiegania chorobom i powrotu do zdrowia. Program Newstart® obecny jest w bardzo wielu krajach świata i niemalże wszystkich krajach europejskich. Jest jednym z najskuteczniejszych sposobów zapobiegania chorobom i poprawy zdrowia, i cieszy się niezmiennie wysoką popularnością.

Program Newstart® to inspiracja do podjęcia nowego życia – życia, za którym tak naprawdę wszyscy tęsknimy, życia bardziej szczęśliwego, zdrowszego, pogodnego, które daje większe poczucie sensu. Tak wielu z nas dało się złapać w pułapkę cywilizacji; pęd życia, stres, brak dobrego wypoczynku, zła dieta, nałogi i problem wartości przytłaczają nas i niszczą, często powodują różne niedomagania i choroby. Istnieje ogromna potrzeba, aby poznać zasady rządzące naszym zdrowiem. Poznać i zastosować. Nie ma innej lepszej recepty. Musimy zaangażować się i podjąć wysiłek wypracowania zdrowego stylu życia. Zasady programu Newstart® to jedyne zasady, które przynoszą trwałe zdrowie, szczęście i wszelką pomyślność. Jeżeli chcemy żyć pełnią życia, za wszelką cenę musimy dążyć do harmonii z nimi. W programie Newstart® umożliwiamy dostęp do najlepszych informacji, ukazujemy ich praktyczne zastosowanie, stwarzamy warunki do rewitalizacji, odnowy, poprawy kondycji, spadku masy ciała, odwrócenia procesów miażdżycowych i degeneracyjnych, jednym słowem przywracamy zdrowie i przedłużamy życie. Tym samym wnosimy szczęście do ludzkiej przyszłości. Naszym marzeniem jest życie bez chorób i bez cierpienia dla wszystkich. Niektórzy przyzwyczaili się myśleć, że na coś trzeba umrzeć. Nic bardziej błędnego. Osobiście nigdy nie powtarzam tego porzekadła. Uderza ono bowiem w samo serce prawdy na temat zdrowia i choroby. A jaka jest prawda? Choroby nie muszą towarzyszyć człowiekowi. Może on i powinien być zdrowy, aktywny i sprawny w całej swojej strukturze – zarówno fizycznej, jak również psychicznej i duchowej. Innymi słowy każdy może być sprawny przez całe życie i uniknąć wyniszczającej, bolesnej i kosztownej walki z chorobą. Jak to zrobić? Przyjechać na Newstart® i posłuchać zaleceń tego wyjątkowego programu.

W trakcie programu dowiesz się, że nie musisz chorować, zobaczysz, że przyszłość jest piękna, odzyskasz nadzieję na lepsze jutro, przekonasz się, że warto żyć, poznasz zasady długowieczności, odmłodzisz się i zregenerujesz, wzmocnisz swoją odporność, odkryjesz najgłębszy sekret ludzkiego serca, a jeśli to uczynisz, Twój organizm będzie ci za to wdzięczny do końca życia! Zainteresowanych zapraszam na stronę www.newstart.pl.
– 3 marca rozpocznie Pani w Chicago serię wykładów zdrowotnych. Jednym z tematów, jakie przybliży Pani słuchaczom będzie teoria ekspozomu? Co to jest za teoria, jakie są jej założenia?

G.K.: W październiku 2010 roku magazyn Science opublikował ważny artykuł poświęcony pojęciu „ekspozom” – idei, że środowisko, w którym żyją geny ma większe znaczenie dla naszego zdrowia od samych genów. Okazało się, że od 70 do 90 procent zagrażających nam chorób ma związek z ekspozycją na czynniki środowiskowe, które powodują zmiany w cząsteczkach zalewających geny. Czynniki te są jak przyciski, które włączają i wyłączają nasze geny i decydują o tym, które białka wykażą ekspresję, tzn. które białka i w jakiej ilości pojawią się w danej komórce czy tkance. Z kolei białka wykazujące ekspresję wyzwalają sygnały choroby lub zdrowia.

Rozszyfrowanie ludzkiego genomu u progu nowego tysiąclecia niosło ze sobą nadzieję i obietnicę początku końca ludzkiego cierpienia. Jednakże po ponad dekadzie dalszych intensywnych badań genetycznych okazało się ponownie to samo, co stale podpowiadała praktyka, że nie geny, ale styl życia i związki, w których żyjemy kształtują nasze zdrowie. Tym samym w gruzach legła teoria mówiąca o tym, iż można zapanować nad wszystkimi wadliwymi procesami oraz chorobami w łatwy i efektywny sposób poprzez działania genetyczne na DNA. Zobaczyliśmy wyraźnie ograniczenia genomiki, z których wynika, że wykorzystywanie jej do walki z chorobami mija się z celem. Historia naszego zdrowia jest znacznie bardziej złożona niż programowanie genetyczne. Ostatecznie określa ją dynamiczne oddziaływanie środowiska, w którym zanurzone są geny.

– Jako lekarz spotyka się Pani również z problemami autoagresji, która będzie kolejnym tematem wykładów. Jak sama Pani mówi szalone tempo życia oraz kryzys wartości sprzyjają zaburzeniom emocjonalnym często zagrażającym życiu. Choroby powstałe w wyniku autoagresji stanowią coraz częściej spotykane rozpoznanie. Jak się przed nimi bronić?

G.K.: Negatywne emocje o różnym podłożu i charakterze mogą doprowadzić do rozwoju chorób o podłożu autoimmunologicznym. Odczucia bezsensu, brak satysfakcji, poczucie, że jest się niekochanym, nieakceptowanym, przegranym, przewlekłe pragnienie ucieczki w śmierć na skutek niepowodzeń, świadomość swojej niegodziwości, brak poczucia wartości – wszystko to, jeżeli trwa dość długo, może mieć udział w rozwoju procesów autoimmunologicznych. Zarówno profilaktyka, jak i leczenie w tego rodzaju problemach polega na kontrolowaniu emocji. Trzeba myśleć pozytywnie pod każdym względem i bez względu na cokolwiek. Kochać siebie i innych, wybaczać, okazywać cierpliwość, mieć często uśmiech na twarzy, być wyrozumiałym, serdecznym i współczującym. W takich warunkach komórki T, które są odpowiedzialne za cały proces chorobowy, powracają do zdrowia i zaczynają reagować prawidłowo. Przestają zabijać swoje własne tkanki, a wszelkie procesy autoimmunologiczne zanikają.
– Czy zdrowa dieta i promowany przez Panią styl życia jest w stanie zapobiec również osteoporozie, której będzie poświęcony jeden z wykładów? Z roku na rok coraz więcej osób boryka się z chorobą układu kostnego, jaka jest właśnie osteoporoza. Dane szacunkowe wskazują, że co trzecia kobieta oraz co dwunasty mężczyzna powyżej 50 roku życia dozna złamania w wyniku osteoporozy.

G.K.: Tylko tak można jej zapobiec. Faktycznie nie ma innego lepszego rozwiązania. Czynniki ryzyka tej choroby zostały dobrze poznane i opisane. Trzeba je wyeliminować, a epidemia zostanie zażegnana. Czynniki ryzyka osteoporozy związane są z ogólnie z wadliwym żywieniem i niewłaściwym stylem życia. Są to brak dostatecznej aktywności fizycznej, stosowanie używek takich jak alkohol, papierosy, kofeina, a także stres oraz błędy dietetyczne. Te ostatnie są naprawdę kluczowe. Musimy zapewnić kościom prawidłową podaż minerałów i witamin; musimy spożywać odpowiednią ilość warzyw, owoców i nasion. W diecie powinny znajdować się orzechy i inne jadalne pestki, powinniśmy też ograniczyć a najlepiej wyłączyć z diety produkty rafinowane, takie jak biała mąka i biały cukier. To złodzieje cennych makro i mikroelementów. W ich miejsce powinnyśmy wprowadzić pieczywo i produkty pełnoziarniste oraz zdrowe alternatywy dla cukru.

– Czy w opinii Pani jako lekarza, zalecenia o których wspomniałyśmy,

powinniśmy wdrażać w życie stopniowo, czy lepiej jest zacząć przestrzegać

ich od zaraz?

G.K.: To sprawa indywidualna. Są osoby, które z reformą zdrowotną w swoim życiu radzą sobie zaskakująco szybko i skutecznie. Inni potrzebują więcej czasu. Wiele zależy od motywacji i nastawienia. Ważna jest też indywidualna sytuacja zdrowotna. Są osoby, którym ratujemy życie poprzez radykalne i szybkie postępowanie. Inne mogą wprowadzać zmiany stopniowo. Jest też kolejny aspekt zagadnienia. Styl życia to wiele postaw. Niektóre z nich praktycznie można zmienić stosunkowo szybko – np. rzucić palenie, inne jednak wymagają nauki i praktyki, jak w przypadku zmiany sposobu odżywiania – wtedy potrzebujemy na pewno więcej czasu. W tym przypadku zmiany następują stopniowo.

-Dziękuję za rozmowę.

 

*Lekarz medycyny Grażyna Kuczek – prelegentka i konsultantka w zakresie medycyny naturalnej i zapobiegawczej, autorka publikacji o tematyce zdrowotnej, redaktor naczelna czasopisma „Zdrowie z wyboru”, koordynator Programu Rewitalizacji i Edukacji Zdrowotnej Newstart® w Polsce. Odbyła szereg szkoleń z zakresu zdrowego stylu życia i terapii żywieniem w Stanach Zjednoczonych, obecnie prowadzi praktykę lekarską w Polsce i jest zawodowo  związana z Fundacją Źródła Życia.

W Chicago poprowadzi serię wykładów, które odbędą się w Copernicus Center w dniach od 3 do 6 marca.

Dzieci liczą się w oczach Boga – sobota 23 lutego 2013

Ewangelie opisują historię, w której rodzice przynoszą do Pana Jezusa dzieci, a apostołowie ganią rodziców za to, że zawracają Jezusowi głowę. Reakcja Jezusa na tę sytuację dowodzi, że dzieci nie są obojętne w oczach Boga. Co więcej, dziecięca pełna ufności wiara stała się przykładem do naśladowania, na który Pan Jezus zwrócił uwagę.

Duchowa pomyślność dzieci jest pragnieniem każdego rodzica. Badania wykazują jednak, że co drugie dziecko wychowane w adwentowej rodzinie opuści szeregi kościoła. Czy mamy wpływ, na przyszłe decyzje naszych dzieci w sprawach duchowych?

Zapraszamy na cykl czterech wykładów dotyczących religijnego wychowania dzieci pod ogólnym tytułem „Dzieci liczą się w oczach Boga” w sobotę 23 lutego 2013.

Ramowy program spotkań przedstawia się następująco:

 

10:00 AM – Rozpoczęcie i część modlitewna

 

10:15 AM – Wykład  1 – „Jezus mnie kocha… – wiem o tym.”

Jak przekazujemy dzieciom obraz Boga ukształtowany w naszym dzieciństwie?

 

11:30 AM – Wykład 2 – „Dzieci liczą się w oczach Boga.”

Co Biblia mówi o dzieciach i obowiązkach dorosłych względem nich?

 

12:30 PM – Wspólny obiad (potluck)

 

2:00 PM (około) – Program popołudniowy

 

Wykład 3 – „Adwentystyczna teologia dzieci i dzieciństwa.”

Jakie miejsce mają dzieci w naszym teologicznym zrozumieniu?

 

Wykład 4 – „Jak pomóc dzieciom poznać i pokochać Jezusa?”

Co rodzice i zbory mogą zrobić w tym względzie?

 

Czas pytań i odpowiedzi

 

Edyta Jankiewicz jest studentem doktoranckim na Andrews University. Dziedziną jej specjalizacji jest edukacja religijna dzieci. Jest żoną, matką dwójki córek i aktywnym nauczycielem dziecięcej Szkoły Sobotniej w Pioneer Memorial Church w Berrien Springs, Michigan.

 

Polski Kościół Adwentystów Dnia Siódmego

1755 Howard Ave

Des Plaines, IL 60018

Zdrowe Wybory – Terapia Słoneczna

Winston J. Craig*

Przekład polski © Arkadiusz Bojko

Lake Union Herald, 03/2012

 

Właściwa ekspozycja na światło słoneczne zapobiega powstawaniu szeregu schorzeń.

Światło słoneczne wpływa na poprawę naszego zdrowia fizycznego i psychicznego.

Odpowiednia ekspozycja na światło słoneczne jest źródłem wielu korzyści zdrowotnych. Może podnieść na duchu i pomaga w walce z depresją, szczególnie w czasie krótkich zimowych dni. Brak światła słonecznego uważa się za główne źródło sezonowego rozstroju emocjonalnego. Słońce działa terapeutycznie w rekonwalescencji pooperacyjnej. Pacjenci, wystawieni na obfite działanie promieni słonecznych mają mniejsze zapotrzebowanie na leki przeciwbólowe.

Dla wielu ludzi ekspozycja na światło słoneczne jest głównym źródłem witaminy D. Szacuje się, że ok. 50% Amerykanów wykazuje niedobór witaminy D. Niewiele produktów zawiera witaminę D, a te do których jest ona dodawana zwykle nie zawierają jej w ilości odpowiedniej do tego, by w pełni pokryć nasze zapotrzebowanie. Niedobór witaminy D zwiększa podatność na złamania kości i ma inne negatywne konsekwencje zdrowotne.

Właściwy poziom witaminy D jest ważnym czynnikiem zapobiegającym powstawaniu nowotworów, szczególnie piersi oraz jelita grubego i odbytu. Badania prowadzone w Australii, Wielkiej Brytanii i USA wykazały, że zmniejszona ekspozycja słoneczna ma związek ze zwiększonym ryzykiem raka prostaty. Poprawienie poziomu witaminy D przez zwiększenie ekspozycji na promienie słoneczne i zwiększenie spożywania produktów wzbogaconych o witaminę D polepszyło w grupie badanych charakterystykę kardio-metaboliczną poprawiając poziom cholesterolu HDL (tzw. „dobry cholesterol” czyli High Density Lipoproteins), trójglicerydów i ciśnienie krwi. Niski poziom witaminy D wykazywał związek ze zwiększonym ryzykiem nadciśnienia, chorób serca i układu krążenia, raka i zwiększonej śmiertelności z innych powodów.

Witamina D reguluje aktywność limfocytów T i B. Osoby z niskim poziomem witaminy B są bardziej narażone na choroby autoimmunologiczne, takie jak stwardnienie rozsiane czy artretyzm reumatyczny. Niedobór witaminy D wykazuje związek z astmą u dzieci i rozwojem cukrzycy typu 1. Badania przeprowadzone na kobietach w okresie menopauzy  wykazały, że te, które dostarczały organizmowi 2,000 IU (International Units – Międzynarodowe Jednostki) witaminy D dziennie miały o 90% mniej infekcji górnych dróg oddechowych w porównaniu z kobietami, które zażywały tylko 400 IU dziennie.

Niewielkie ilości witaminy D znajdują się w suszonych na słońcu grzybach i w produktach, do których witamina D jest dodawana, takich jak mleko, mleko sojowe, ryżowe czy migdałowe, płatki śniadaniowe, czy sok pomarańczowy. Piętnaście minut ekspozycji na działanie promieni słonecznych na ramiona i nogi, 2-3 razy w tygodniu, między godziną 10:00 rano a 3:00 po południu w okresie od późnej wiosny do wczesnej jesieni jest w normalnych warunkach wystarczające do tego, by organizm wyprodukował potrzebną mu ilość witaminy D. Jednak w okresie od listopada do marca, osoby mieszkające w rejonie Wielkich Jezior (USA) [dotyczy też Polski] nie są w stanie produkować witaminy D ze światła słonecznego i może w ich przypadku być potrzebna suplementacja w ilości 1,000 IU dziennie. Należy pamiętać, że wyższe dawki suplementów witaminy D (5,000 – 10,000 IU utrzymywane miesiącami) mogą być toksyczne.

Zwiększona ekspozycja na promienie słoneczne przyśpiesza starzenie się skóry i wpływa na powstawanie raka skóry; stosowanie kremów z filtrem SPF 15 hamuje produkcję witaminy D o 99%. Ze względu na to, że słońce szybko niszczy skórę na twarzy, powinniśmy zakładać coś, co będzie ją chroniło (np. kapelusz z rondem). Osoby w starszym wieku są bardziej narażone na niedobory witaminy D, gdyż jej synteza w organizmie w wieku 70 lat jest na poziomie 30% w stosunku do wieku 25 lat. Witamina D poprawia stan i wydajność mięśni, co opóźnia procesy starzenia.

*(Winston J. Craig Ph.D., RD, jest profesorem dietetyki na Andrews University)

 

Jak przetrwać Armagedon? Odcinek 13. Nic tajemniczego.

John C. Brunt, przekład polski ©Arkadiusz Bojko (Rozdział 7 część 3)

Nic tajemniczego – część 3.

Co zatem będzie się działo w czasie powrotu Chrystusa? Powróci w sposób widzialny dla wszystkich. Ujrzy Go wszelkie oko. Prócz widzialnego, będzie też aspekt słyszalny – „dźwięk trąby” wzbudzi z martwych tych, którzy umarli w Chrystusie, w czasie gdy Jezus wciąż będzie pozostawał ponad ziemią. Najpierw umarli sprawiedliwi zostaną wzbudzeni i porwani na spotkanie z Nim. Potem ci, którzy będą żywi w czasie Jego przyjścia połączą się z nimi. Na koniec Jezus zabierze obie grupy, by były z Nim już na zawsze.

Przynajmniej któryś z podstawowych elementów tego zjednoczeniowego obrazu występuje w każdym z biblijnych fragmentów używanych czasami na poparcie poglądu o tzw. tajemniczym pochwyceniu. Jednak wszystkie te fragmenty pasują i łączą się w jedną spójną całość w odniesieniu do jednego wydarzenia – Powtórnego Przyjścia Jezusa Chrystusa –  i nie ma w tym nic tajemniczego.

A co z siedmioletnim okresem wielkiego ucisku? Ci, którzy wierzą w tajemnicze pochwycenie biorą ten okres z proroctwa Księgi Daniela 9:25-27:

„Przetoż wiedz a zrozumiej, że od wyjścia słowa o przywróceniu i zbudowaniu Jeruzalemu aż do Mesyjasza wodza będzie tygodni siedm, potem tygodni sześćdziesiąt i dwa, gdy znowu zbudowana będzie ulica i przekopanie, a te czasy będą bardzo trudne.

A po onych sześćdzesięciu i dwóch tygodniach zabity będzie Mesyjasz, wszakże mu to nic nie zaszkodzi; owszem, to miasto i tę świątnicę skazi lud wodza przyszłego, tak, że koniec jego będzie z powodzią, i aż do skończenia wojny będzie ustawiczne pustoszenie.

Wszakże zmocni przymierze wielom ich w tygodniu ostatnim; a w połowie onego tygodnia uczyni koniec ofierze palonej i ofierze śniednej, a przez wojsko obrzydliwe pustoszyciel przyjdzie, i aż do skończenia naznaczonego wyleje się spustoszenie na te go, który ma być spustoszony.”*(Przekład Biblii Gdańskiej)

Cytowany powyżej fragment odnosi się do okresu czasu opisanego jako siedem tygodni, sześćdziesiąt dwa tygodnie i jeden tydzień, co po zsumowaniu daje nam okres 70 tygodni, czyli 490 dni. Ci, którzy nauczają o tajemniczym pochwyceniu interpretują te 490 dni jako prorocze lata i mają ku temu solidne biblijne podstawy. Proroctwo rozpoczyna się datą wydania dekretu o odbudowie Jerozolimy, co nastąpiło w roku 457 p.n.e. 69 tygodni pomnożone przez 7 dni reprezentuje okres 483 lat, które doprowadzają nas do roku 27 n.e. Co zgodnie z tym proroctwem miało się stać potem? Są to czasy Mesjasza albo inaczej Pomazańca, określenie, które Nowy Testament oddaje słowem „Chrystus.” Wszystko jak dotąd zdaje się pasować. Do tego miejsca interpretacja jest jasna i ci, którzy reprezentują pogląd o tajemniczym pochwyceniu tłumaczą ten fragment prawidłowo. Trudność jednak pojawia się w ich zrozumieniu siedemdziesiątego tygodnia.

Proponenci nauki o tajemniczym pochwyceniu odcinają siedemdziesiąty tydzień od pozostałych sześćdziesięciu dziewięciu, wprowadzając 2,000 lat przerwy między rokiem 27 n.e. a momentem pochwycenia. Nie ma jednak niczego w samym tekście, co sugerowałoby taką przerwę. Jest tam raczej mowa o ostatnim tygodniu w czasie którego Mesjasz (albo Chrystus) potwierdzi przymierze, które zawarł ze Swoim ludem, aby być ich Bogiem. Tak więc siedemdziesiąty tydzień zajmuje się ziemską misją Jezusa Chrystusa, a  nie jakimiś wydarzeniami 2,000 lat później. Fakt, że składanie ofiar ustaje w połowie tygodnia odnosi się do Jego śmierci, która położyła kres potrzebie dalszego składania ofiar. Księga Daniela nie popiera poglądu o siedmioletnim okresie prześladowań następującym po wielowiekowej przerwie. Cały okres 70 tygodni to wydarzenia następujące po sobie a tydzień siedemdziesiąty obejmuje ziemską misję Jezusa Chrystusa, Jego śmierć w połowie tygodnia i zwiastowanie ewangelii poganom po jego zakończeniu.

Innym elemementem nauki o tajemniczym pochwyceniu jest wiara w odbudowanie świątyni w Jerozolimie przed powrotem Chrystusa. Zgodnie z tym co głoszą proponenci poglądu ma to nastąpić w czasie siedmioletniego okresu ucisku. Jednym z proroctw używanych do poparcia tego poglądu są słowa z Księgi Zachariasza 1:14-17. Tekst, którzy rzeczywiście wzywa do odbudowy świątyni w Jerozolimie:

„I rzekł do mnie anioł, który rozmawiał ze mną: Wołaj i mów: Tak mówi Pan Zastępów: Żywię żarliwą miłość do Jeruzalemu i do Syjonu. Natomiast porywa mnie wielki gniew na narody pewne siebie, które wtedy, gdy się trochę gniewałem, przyczyniły się do nieszczęścia.

Dlatego tak mówi Pan: Zwróciłem się do Jeruzalemu ze zmiłowaniem, mój dom będzie w nim odbudowany – mówi Pan Zastępów – i znowu sznur mierniczy będzie rozciągnięty nad Jeruzalemem. Nadto wołaj i mów: Tak mówi Pan Zastępów: Moje miasta będą jeszcze opływać w dostatki i jeszcze zmiłuje się Pan nad Syjonem i jeszcze obierze Jeruzalem.”

Czytając ten fragment należy sobie postawić pytanie, o jakiej odbudowie mówi ten fragment i kiedy ta odbudowa miała (lub będzie miała) nastąpić? Kiedy przeczytamy kilka wersetów wcześniej, Księga Zachariasza 1:7, zauważymy, że to proroctwo ma swoją datę:

„Dwudziestego czwartego dnia jedenastego miesiąca – jest to miesiąc Szebat – w drugim roku Dariusza doszło Zachariasza, syna Berechiasza, syna Iddo, proroka, słowo Pana tej treści:”

Oddając datę w wartościach współczesnego kalendarza otrzymujemy luty 519 p.n.e. Gdy prorok Zachariasz otrzymał to proroctwo w roku 519 p.n.e. świątynia jerozolimska leżała w gruzach. Babilończycy zburzyli Jerozolimę i świątynię w roku 586 p.n.e., zabierając judejczyków do niewoli. Tak więc w czasach proroka Zachariasza świątynia wciąż czekała na odbudowę. Jest zatem logiczne wnioskować, że prorokuje on o odbudowie świątyni, które miało miejsce w jego czasach. Choć zajęło to trochę czasu, proroctwo Zachariasza wypełniło się. Możemy przeczytać o tej odbudowie w biblijnych księgach Ezdrasza i Nehemiasza. Proroctwo nie dotyczyło zatem czasów ostatecznych, ale wspólczesnych Zachariaszowi.

Nie ma w Biblii niczego, co łączyłoby czasy końca z odbudową świątyni. W rzeczywistości, wyrywanie proroctw Starego Testamentu z ich naturalnego kontekstu i wrzucanie ich do czasów współczesnych niesie ze sobą wielkie niebezpieczeństwo.

Bóg miał względem Izraela plan, który objawiali Boży prorocy. Nie wszystkie proroctwa dotyczące tego planu zostały wypełnione, gdyż niektóre z nich uwarunkowane były postawą ludzi. Na przykład Zachariasz prorokuje w swojej księdze, że Bożym pragnieniem było, aby po odbudowaniu świątyni przybywały do Jerozolimy wszystkie narody, by podążać za Bogiem Izraela (np. Księga Zachariasza 8:23: „Tak mówi Pan Zastępów: Stanie się w owych dniach, że dziesięciu mężów ze wszystkich języków narodów odważy się i uchwyci się rąbka szaty jednego Judejczyka, mówiąc: Pójdziemy z wami, bo słyszeliśmy, że z wami jest Bóg.”).

Niestety, lud Boży nie zawsze spełniał Boży zamiar pozyskiwania świata. Stali się zamknięci. Niektóre aspekty proroctw zależne od ludzkiej postawy są warunkowe, gdyż Bóg nie zmusza ludzi. Warunkowy aspekt proroctwa widzimy jasno np. w Księdze Jonasza. Jonasz prorokował, że za 40 dni Niniwa będzie zniszczona. Jednak gdy ludzie pokutowali, proroctwo nie spełniło się – coś, o co Jonasz obawiał się przez cały czas. Właśnie to było jednym z powodów, dla których tak bardzo ociągał się z pójściem do Niniwy. Tak samo, nie wszystkie proroctwa dotyczące Izraela wypełniły się zgodnie z Bożą zapowiedzią, ponieważ przynajmniej częściowo były zależne od tego jak ludzie na nie zareagują. W zasadzie, wiele z nich znalazło swe wyperłnienie w Chrystusie, nie znaczy to jednak, że odnoszą się również do czasów końca.

Ciąg dalszy nastąpi

*Jeśli nie zaznaczono inaczej, wszystkie teksty biblijne pochodzą z „Biblia to jest Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Nowy Przekład z języków hebrajskiego i greckiego opracowany przez Komisję Przekładu Pisma Świętego” Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Boblijne, Warszawa 1990.

Więc, tak na prawdę, jak to jest z tym Końcem Świata?

Pół żartem, pół serio, idea Końca Świata była w roku 2012, a szczególnie w ostatnich tygodniach i dniach na ustach wielu ludzi. Tak na poważnie, jak to jest z tym końcem świata?

Zwolennicy religii ateistycznej (nie, nie pomyliłem się, bycie ateistą wymaga wielkiej wiary) upatrują końca świata w przyczynach naturalnych – katastrofa kosmiczna w stylu np. zderzenia z jakimś sporym ciałem niebieskim, “wypalenie się” słońca, totalna katastrofa ekologiczna na ziemi, itp.

Ci, którzy pokładają swoją wiarę w innych obszarach wierzą, że tak jak początek naszego istnienia zainicjował Wszechmocny Bóg, tak samo, ten sam Bóg, w znanym dla Niego momencie historii zakończy naszą obecną historię rozpoczynając jednocześnie jej nowy rozdział.

Tak czy inaczej, koniec świata, sąd ostateczny i spotkanie z powracającym w sposób zupełnie rzeczywisty Jezusem Chrystusem to coś, z czym każdy z nas będzie musiał kiedyś się zmierzyć.

Czytelnikom naszej strony życzymy dobrego Końca Świata!

Nic tajemniczego.Czy powinniśmy się bać 21 grudnia 2012? Jak przetrwać Armagedon? Odcinek 12.

John C. Brunt, przekład polski ©Arkadiusz Bojko (Rozdział 7 część 2)

Nic tajemniczego – część 2.

Po pierwsze, musimy zauważyć słowa jakimi posłużył się Jezus w Ewangelii Mateusza 24:26-31. Jego uczniowie zadali Mu pytanie dotyczące zburzenia Jerozolimy i końca świata. Jak stwierdziliśmy wcześniej pewne aspekty Jego wypowiedzi dotyczą jednego wydarzenia, inne drugiego, jeszcze inne obu zagadnień jednocześnie. Jedak żaden z nich nie mówi o tajemniczym pochwyceniu wierzących mającym nastąpić przed Powtórnym Przyjściem. Przeczytajmy uważnie następujący fragment:

„Gdyby więc wam powiedzieli: Oto jest na pustyn – nie wychodźcie; oto jest w kryjówce – nie wierzcie. Gdyż jak błyskawica pojawia się od wschodu i jaśnieje aż na zachód, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego, Bo gdzie jest padlina, tam zlatują się sępy.

A zaraz po udręce owych dni słońce się zaćmi i księżyc nie zajaśnieje swoim blaskiem, i gwiazdy spadać będą z nieba, i moce niebieskie będą poruszone.

I wtedy ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego, i wtedy biadać będą wszystkie plemiona ziemi, i ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłokach nieba z wielką mocą i chwałą,

I pośle aniołów swoich z wielką trąbą, i zgromadzą wybranych jego z czterech stron świata z jednego krańca nieba aż po drugi.”

Rozważmy szereg elementów związanych z serią wydarzeń opisanych przez Jezusa w Ewangelii Mateusza:

 

Zjawisko będzie widzialne tak jak błyskawica, którą widać od wschodu do zachodu.

Ludzie na ziemi będą biadać.

Syn Człowieczy (Jezus Chrystus) powraca.

Powraca w chwale i z mocą.

Wydarzeniu towarzyszy dźwięk wielkiej trąby.

Aniołowie gromadzą ludzi na spotkanie Chrystusa.

 

Z opisu jasno wynika, że nic nie nosi tutaj znamion tajemniczości. Powtórne przyjście Chrystusa będzie widoczne, słyszalne, oraz towarzyszyć mu będą manifestacje mocy i chwały. Ten obraz zgadza się z tym, co znajdujemy w Księdze Objawienia (Apokalipsy) 1:7:

„Oto przychodzi wśród obłoków, i ujrzy go wszelkie oko, a także ci, którzy go przebili, i będą biadać nad nim wszystkie plemiona ziemi. Tak jest! Amen.”

Proroctwo Apostoła Jana dotyczące powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa opisuje najwyraźniej to samo wydarzenie, o którym czytamy w Ewangelii Mateusza r. 24. Tak samo jak tam, mamy tutaj ludzi, którzy będą biadać, jak też przedstawiony jest widzialny charakter zjawiska (ujrzy go wszelkie oko). Ponieważ to co opisuje Ewangelia Mateusza 24:40.41 pokrywa się z opisem Księgi Objawienia, powinniśmy rozumieć fragment z Ewangelii jako komentarz odnoszący się do wydarzeń związanych z powrotem Chrystusa, a nie czegoś co ma mieć miejsce siedem lat wcześniej. Kiedy Jezus mówi o tym, że jeden będzie zabrany, a drugi pozostawiony, po prostu zwraca uwagę na fakt, że nie wszyscy będą zbawieni gdy powróci. Nie implikuje jednak żadnego nagłego i tajemniczego zniknięcia ludzi przed Powtórnym Przyjściem.

Zaczynamy zatem dostrzegać całą serię wydarzeń związanych z powrotem Jezusa Chrystusa. Wśród nich znajduję się głos trąby i jawny, widzialny charakter Jego przyjścia. Jest to znaczące, że gdy patrzymy na obie wypowiedzi apostoła Pawła (1 List do Koryntian 15 i 1 List do Tesaloniczan 4), również zauważymy w nich dźwięk trąby, co wskazuje na fakt, że odnoszą się one do tego samego wydarzenia. Dalszym tego potwierdzeniem jest fakt, że w obu fragmentach jest mowa o zmartwychwstaniu, a zmartwychwstanie następuje przy powtórnym przyjściu Chrystusa (patrz r. 3).

Kiedy przyglądamy się na 1 List do Koryntian 15, musimy zacząć czytanie od w. 51:

„Oto tajemnicę wam objawiam: Nie wszyscy zaśniemy, ale wszyscy będziemy przemienieni. W jednej chwili, w oka mgnieniu, na odgłos trąby ostatecznej; bo trąba zabrzmi i umarli wzbudzeni zostaną jako nie skażeni, a my zostaniemy przemienieni.”

Pismo Święte wcale nie łączy idei szybkiej – w oka mgnieniu – przemiany z poglądem o tajemniczym pochwyceniu na siedem lat przed Powtórnym Przyjściem. Ta przemiana ma miejsce w czasie Powtórnego Przyjścia, kiedy trąba zabrzmi i umarli wzbudzeni zostaną – chodzi tu o to samo wydarzenie, które opisuje Ewangelia Mateusza r. 24.

Zobaczmy teraz jak dobrze ten obraz pasuje z myślą 1 Listu do Tesaloniczan 4:15-18:

„A to wam mówimy na podstawie Słowa Pana, że my, którzy pozostaniemy przy życiu aż do przyjścia Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy zasnęli. Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej zstąpi z nieba; wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie,

Potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem. Przeto pocieszajcie się nawzajem tymi słowy.”

Ten fragment jasno ukazuje sekwencję wydarzeń. Paweł mówi, że ci którzy doczekają żywo nie pójdą do nieba wyprzedzając tych, którzy wcześniej zmarli. Ale jeśli wierzący mieliby być porwani z ziemi na siedem lat przed Powtórnym Przyjściem i zmartwychwstaniem, które ma dopiero wówczas nastąpić, wtedy żywi zostaliby zabrani do nieba przed tymi, którzy umarli – dokładnie, siedem lat wcześniej. Rozwijając swoją myśl apostoł dodaje, że Pan zstąpi z nieba na głos archanioła i trąby Bożej, czyli z elementami łączącymi to wydarzenie z serią innych, które jak już wcześniej zauważyliśmy wiążą się z Powtórnym Przyjściem. Szczególnie ważnym i jasno przestawionym elementem nauki Pawła jest to, że święci zostaną porwani… w obłokach w powietrze, co będzie miało miejsce po widzialnym powrocie Chrystusa i zmartwychwstaniu. Tak więc bycie „porwanym,” czy „pochwyconym” nie może odnosić się do tajemniczego porwania, które ma rzekomo nastąpić siedem lat przed Powtórnym Przyjściem. W Biblii, jest ono nierozerwalnie złączone z innymi wydarzeniami dokonującymi się w trakcie powtórnego przyjścia Chrystusa.

Co zatem będzie się działo w czasie powrotu Chrystusa?

Ciąg dalszy nastąpi

 

 

Nic tajemniczego.Czy powinniśmy się bać 21 grudnia 2012? Jak przetrwać Armagedon? Odcinek 11.

John C. Brunt, przekład polski ©Arkadiusz Bojko (Rozdział 7 część 1)

Nic tajemniczego – część 1.

Kilka dni temu jechałem z kościoła, w którym służę jako pastor na wizytę do pobliskiego szpitala. Czekając na czerwonym świetle zauważyłem, że ciężarówka przede mną miała na zderzaku naklejkę z ciekawym napisem:

„W przypadku gdybym został zabrany* ciężarówka jest twoja.”

Trudno powiedzieć, czy właściciel ciężarówki żartował sobie, czy może dawał w ten sposób świadectwo swojej szczerej wiary w tajemnicze pochwycenie. Jedno jest pewne, że wielu współczesnych chrześcijan bierze ten pogląd na poważnie i jest on całkiem popularny. Seria powieści dotyczących czasów końca sprzedała się w ponad 63 milionach egzemplarzy i nakręcono na jej podstawie cztery filmy. Wszystkie one przedstawiają pogląd, według którego nastąpi tzw. „tajemnicze pochwycenie” prawdziwie wierzących zanim Jezus przyjdzie powtórnie.

W tym rozdziale zajmiemy się czterema sprawami. Po pierwsze, nakreślimy ogólny zarys poglądu o tajemniczym pochwyceniu; po drugie, przyjrzymy się wypowiedziom biblijnym używanym do wspierania tej idei; po trzecie, sprawdzimy uważnie kontekst biblijnych wypowiedzi, by stwierdzić, o czym tak naprawdę mówią; a na koniec zapytamy co z tego wszystkiego wynika?

Czego naucza pogląd o tajemniczym pochwyceniu?

Oto podstawowy scenariusz. Ci, którzy głoszą ten pogląd utrzymują, że siedem lat przed powtórnym przyjściem Chrystusa Bóg po prostu nagle weźmie z ziemi prawdziwych naśladowców Jezusa Chrystusa i zabierze ich do Swojego domu. Życie na ziemi będzie toczyć się dalej, ale prawdziwie wierzący po prostu nagle znikną. Pozwoli im to uniknąć czasu straszliwych prześladowań, które będą miały miejsce w ciągu siedmiu lat poprzedzających powrót Chrystusa na obłokach.

Zgodnie z tym poglądem, w ciągu tych siedmiu lat rządy przejmie antychryst doprowadzając do prześladowań, klęsk i ucisku jakiego nigdy wcześniej nie było. Jednak prawdzi naśladowcy Chrystusa zostaną od tego wszystkiego zachowani. W tym samym okresie odbudowana zostanie świątynia w Jerozolimie, i tak jak niektórzy twierdzą, wszyscy Żydzi przyjmą Jezusa Chrystusa. Również w tym samym czasie, chrześcijanie, którzy nie byli gotowi na pochwycenie będą mieli swoją drugą szansę. Jeśli przetrwają prześladowania jako wierni Bogu, będą mogli być zbawieni w czasie widzialnego Powtórnego Przyjścia Chrystusa.

Zwolennicy poglądu o tajemniczym pochwyceniu wskazują na kilka biblijnych tekstów, które ich zdaniem wspierają ten pogląd. Jeden z nich pochodzi z Ewangelii Mateusza 24:40.41:

„Wtedy dwóch będzie na roli, jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony.Dwie mleć będą na żarnach, jedna będzie wzięta, a druga zostawiona.”

Teksty te interpretowane są w sposób sugerujący, że dwóch ludzi będzie obok siebie i nagle, jeden z nich po prostu zniknie. Według zwolenników poglądu teksty te mówią o nagłym zniknięciu wszystkich prawdziwie wierzących w czasie tajemniczego pochwycenia.

Kolejny fragment, używany do podtrzymywania tego poglądu pochodzi z 1 Listu do Koryntian 15:51.52, gdzie apostoł Paweł stwierdza, że wierzący zostaną przemienieni w oka mgnieniu:

„Oto tajemnicę wam objawiam: Nie wszyscy zaśniemy, ale wszyscy będziemy przemienieni. W jednej chwili, w oka mgnieniu, na odgłos trąby ostatecznej; bo trąba zabrzmi i umarli wzbudzeni zostaną jako nie skażeni, a my zostaniemy przemienieni.”

Obrońcy poglądu uważają, że ten tekst odnosi się właśnie do błyskawicznego pochwycenia, które będzie miało miejsce na początku okresu prześladowań. Ludzie będą zajmować się swoimi codziennymi sprawami, gdy nagle po prostu znikną. Co więcej, wielu dopatruje się w słowach „porwani,” znajdujących się w 1 Liście do Tesaloniczan 4:17 przesłania o tym, że Bóg nagle zabierze prawdziwych chrześcijan do nieba:

„Potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem.”

Kiedy jednak przyjrzymy się wszystkim tym trzem fragmentom w ich kontekście odkryjemy zupełnie inny obraz. Zauważamy, że ma niczego tajemniczego w wydarzeniu, które opisują. W rzeczywistości, wszystkie odnoszą się do tego samego wydarzenia jakim jest powtórne przyjście Chrystusa, wydarzenia, które będzie widoczne dla wszystkich. Przyjrzyjmy się dowodom.

Ciąg dalszy nastąpi

 

*Chodzi o tzw. „secret rapture,” czyli „tajemnicze pochwycenie.” Pogląd, według którego wierni naśladowcy Chrystusa zostaną w końcowym okresie historii w nagły i niewidzialny dla innych sposób zabrani z tej ziemi, podczas gdy życie będzie się toczyć dalej, ale już bez nich.

 

Oszukani Wybrani? Czy powinniśmy się bać 21 grudnia 2012? Jak przetrwać Armagedon? Odcinek 10.

John C. Brunt, przekła polski ©Arkadiusz Bojko (Rozdział 6 część 2)

Oszukani – wybrani? Cz. 2.

Drugim zabezpieczeniem [przed zwiedzeniami] jest to, abyśmy nigdy nie pozwolili komuś przejąć kontroli nas naszym myśleniem. Zwodziciele często próbują wypłukać nam mózg. Bóg oczekuje od nas, że będziemy posługiwać się umysłem, w który nas wyposażył. Niektórzy ludzie błędnie stawiają wiarę i Pismo Święte po jednej stronie, a rozum po drugiej. Jest to jednak fałszywy podział. Nasz umysł jest bowiem jedynym kanałem przez który możemy poznawać Boga, słuchać tego co mówi Pismo i posiąść wiarę. Dlatego, gdy Jezus szedł z dwoma Swoimi uczniami drogą do Emaus

„…otworzył im umysły, aby mogli zrozumieć Pisma” (Ewangelia Łukasza 24:45).

A kiedy apostoł Paweł był zaniepokojony tym, że Koryntianie coraz bardziej uzależniali się od zewnętrznych przejawów działania Ducha Świętego, takich jak mówienie innymi językami, gdy czynili te znaki, a nie wiarę w Chrystusa, dowodami duchowego zdrowia, napisał:

Będę się modlił duchem, będę się modlił i rozumem; będę śpiewał duchem, będę też śpiewał i rozumem.” (1 List do Koryntian 14:15)

Służymy Bogu naszym umysłem, co oznacza, że nigdy nie powinniśmy nikomu pozwolić przejąć kontroli nad naszym myśleniem. Pierwszym krokiem w kierunku zwiedzenia jest pozwolenie komuś, aby myślał za nas. Pierwszym wynikiem tego jest utrata duchowego zdrowia, za czym może podążyć tragedia fizyczna. Dość często, ci tak zwani mesjasze zachęcają swoich naśladowców do niemoralności seksualnej, czy gwałcenia innych Bożych praw, a w końcu doprowadzają ich do śmierci.

Bóg obdarzył każdego z nas przywilejem i odpowiedzialnością samodzielnego myślenia pod kierunkiem Jego Słowa i Jego Ducha. Taka wolność nie zawsze jest łatwa, więc może to być czasami pokusą, by przerzucić odpowiedzialność wolnego życia pod Bożym prowadzeniem na kogoś innego. Przypomina mi to czasy, kiedy pracowałem jako voluntariusz w więzieniu stanowym. Kilku więźniów akurat niedawno zbiegło z zakładu karnego. W każdym z przypadków byli natychmiast schwytani. Zapytałem kapelana, jak to się dzieje, że tak wielu udaje się uciec, skoro mury wydają się nie do przebycia? Powiedział mi wówczas, że ci ludzie nie uciekali „z więzienia” ale „do więzienia.” Brzmiało to nieprawdopodobnie, ale zapewnił mnie, że tak właśnie jest. Wyjaśnił mi, że w każdym z tych przypadków więźniowie ci odbywali  kilka ostatnich tygodni swojego wyroku i wykonywali pracę na zewnątrz, co było częścią programu resocjalizacyjnego przygotowującego ich do życia na wolności. Kiedy kapelan zapytał ich dlaczego uciekali, skoro za parę tygodni i tak mieli być wypuszczeni, odpowiadali, że nie mogli już wytrzymać za kratkami ani jednego dnia dłużej. Było to nieprawdą. Kapelan wyjaśnił mi, że prawdziwą przyczyną próby ucieczki było to, iż wiedzieli, że gdy zostaną schwytani, ich wyrok zostanie przedłużony, dzięki czemu nie będą musieli się zmierzyć z odpowiedzialnością wolnego życia. Więc tak naprawdę, uciekali spowrotem do więzienia! Kiedykolwiek próbujemy uniknąć odpowiedzialności wiążącej się z wolnością używania własnego umysłu, którym Bóg nas obdarował, owieramy się na zwiedzenie.

Ale jest jeszcze i trzecie zabezpieczenie. Jeśli jesteśmy tak blisko Jezusa, że przyzwyczajamy się do Jego głosu i potrafimy go rozpoznać, czynimy zakusy zwodzicieli trudniejszymi. Utrzymując łączność z Bogiem przez studium Pisma Świętego i modlitwę możemy poznać Go tak dobrze, że będziemy w stanie czarno na białym zauważyć co jest zwiedzeniem. Znajomość Jezusa i bycie z Nim w zażyłości jest trzecim i najważniejszym zabezpieczeniem.

Kiedy moja, obecnie dorosła, Córka miała jeden roczek, znaleźliśmy małego rudego kotka na środku zatłoczonego parkingu. Obawiając się, że kierowcy mogą go nie zauważyć i przejechać, uratowaliśmy go. Zabraliśmy go ze sobą, ale powróciliśmy następnego dnia, by pukając do okolicznych domów spróbować odnaleźć do kogo kociak należał. No i udało się, odnaleźliśmy jego dom. Właściciele mówili, że było im przykro z powodu tego, że kotek się zagubił, ale w tym samym czasie próbowali nam go oddać wraz częścią jego rzeczy, które im zostały. W związku z tym, że nasza córka już zdążyła sie w kotku zakochać, nie mieliśmy zbyt dużego wyboru.

Przez kolejne 21.5 roku Laura i kot towarzyszyli sobie nieustannie. Laura na początku nie potrafiła wypowiedzieć słowa „kiciuś.” Najbliższe co mogła powiedzieć, to „kiptap.” I to w końcu stało się jego imieniem. Kotka zwijała się w kłębek zasypiając przy szyi Laury. Mamy zdjęcia tej samej sceny, gdy Laura miała 1 rok, 7 lat, gdy była nastolatką i gdy miała 21 lat.

Gdy Laura rozpoczęła studia wyprowadzając się z domu do akademika, kotka została ze mną i moją żoną, ale kiedykolwiek nasza córka odwiedzała dom, kotka była przy drzwiach witając ją. W końcu się zestarzała i zaczęła przygasać. Utraciła powonienie, słuch, wzrok, a w końcu miała problem, by w ogóle odnaleźć się w mieszkaniu. Musieliśmy kłaść jej jedzenie obok samego nosa, gdyż inaczej nie potrafiłaby go znaleźć.

Była jednak niesamowita. Pomimo tego, że utraciła węch, wzrok, słuch i nie potrafiła odnaleźć się w mieszkaniu, kiedykolwiek Laura wracała do domu, gdy wchodziła przez drzwi, kotka była już tam, by ją przywitać. Wyglądało to tak, jakby coś, ponad jej zmysłami, ciągnęło ją do Laury. Właśnie tak dobrze ją znała i tak blisko były ze sobą.

Jeśli jesteśmy blisko Jezusa, nie będziemy zmanipulowani przemyślnym zwiedzeniem ostatnich dni, kiedy szatan będzie pracował z wielką zręcznością, aby – jeśli to tylko możliwe – zwieść i wybranych. Szatan będzie się nawet starał przybrać postać anioła światłości (2 List do Koryntian 11:14). Możemy się jednak zabezpieczyć poznając biblijną naukę o tym, jak będzie wyglądało Powtórne Przyjście Chrystusa, używając danego nam przez Boga umysłu zgodnie z jego przeznaczeniem i nie pozwalając, by ktokolwiek nas kontrolował, czy za nas myślał, oraz będąc blisko z Jezusem Chrystusem, tak abyśmy potrafili rozpoznać Jego głos.

Ciąg dalszy nastąpi

 

 

 

Oszukani Wybrani? Czy powinniśmy się bać 21 grudnia 2012? Jak przetrwać Armagedon? Odcinek 9.

John C. Brunt, przekład polski ©Arkadiusz Bojko (Rozdział 6 część 1)

Oszukani – wybrani?

W czasach Jezusa nie brakowało mesjaszy. Wielu ludzi twierdziło, że nimi są. Nowy Testament wspomina nawet niektórych z nich. W rozdziale 5. Księgi Dziejów Apostolskich, gdy Saduceusze aresztowali apostołów – Piotra i Jana – i przyprowadzili ich przed wysoką radę żydowską – Sanchedryn, jeden z mądrych rabinów dał pewną radę, w sytuacji, gdy szukano pretekstu do ich zabicia.

„A gdy to usłyszeli, wpadli we wściekłość i chcieli ich zabić. W Radzie Najwyższej powstał jednak pewien faryzeusz, imieniem Gamaliel, nauczyciel zakonu, którego cały lud poważał, polecił usunąć na chwilę apostołów I rzekł: Mężowie izraelscy, rozważcie dobrze, co z tymi ludźmi chcecie uczynić. Albowiem nie tak dawno wystąpił Teudas, podając siebie za nie byle kogo, do którego przyłączyło się około czterystu mężów; gdy on został zabity, wszyscy, którzy do niego przystali, rozproszyli się i zniknęli. Po nim wystąpił w czasie spisu Juda Galilejczyk i pociągnął lud za sobą; ale i on zginął, a wszyscy, którzy do niego przystali, poszli w rozsypkę. Toteż teraz, co się tyczy tej sprawy, powiadam wam: Odstąpcie od tych ludzi i zaniechajcie ich; jeśli bowiem to postanowienie albo ta sprawa jest z ludzi, wniwecz się obróci; Jeśli jednak jest z Boga, nie zdołacie ich zniszczyć, a przy tym mogłoby się okazać, że walczycie z Bogiem.” (Dzieje Apostolskie 5:33-39)

Tych dwóch, którzy zostali tu przedstawieni z imienia zdecydowanie nie było jedynymi pretendentami do tytułu mesjasza. Wygląda na to, że wszyscy działali według pewnego schematu. Charyzmatyczny lider gromadził wokół siebie ludzi dając im wspaniełe obietnice o tym, jak to zamierza odnieść zwycięstwo nad Rzymianami. Manipulowali ludźmi tak, by robili wszystko, co będą im kazali, po czym prowadzili ich do pewnej klęski. Jeden z nich zgromadził swoich naśladowców nad rzeką Jordan obiecując, że rzeka rozstąpi się przed nimi, tak samo jak przed Izraelitami, gdy wkraczali do Kanaanu. Niestety, rzeka nie rozstąpiła się i zostali zabici przez władze. Inny, zgromadził naśladowców na Górze Oliwnej, z której widać było świątynię i obwieścił, że mury świątynne runą, tak samo jak runęły mury Jerycha w czasie Exodusu. Obietnica nie spełniła się i władze zabiły jego naśladowców.

Kiedy przyszedł Jezus, prawdziwy Mesjasz, wiedział, że fałszywi mesjasze nie przestaną zwodzić ludzi. Zdawał sobie również sprawę z tego, że problem fałszywych mesjaszy nasili się jeszcze bardziej przed Jego powtórnym przyjściem. Właśnie dlatego ostrzegł Swoich uczniów.

Pewnego dnia, siedząc z uczniami na Górze Oliwnej Jezus zapowiedział im, że przyjdzie taki dzień, kiedy po świątyni nie pozostanie kamień na kamieniu. Uczniowie oniemieli z wrażenia. Jak to się stanie? Coś takiego – ich zdaniem – mogło wydarzyć się jedynie w wyniku końca świata. Zaczęli Go wypytywać.

„A gdy siedział na Górze Oliwnej, przystąpili do niego uczniowie na osobności, mówiąc: Powiedz nam, kiedy się to stanie i jaki będzie znak twego przyjścia i końca świata?” (Ewangelia Mateusza 24:3)

Mieli tylko jedno pytanie, gdyż w ich świadomości zburzenie świątyni równało się z końcem świata. Gdy więc Jezus wyjaśniał im to, tak jak sprawozdaje Mateusz w dalszej części tego rozdziału, niektóre wydarzenia odnosiły się do zburzenia świątyni, niektóre do końca świata, jeszcze inne do obu tych wydarzeń. Ale również wtedy, Jezus tak naprawdę nie odpowiedział na ich pytanie, które dotyczyło znaków wskazujących na to kiedy nastąpi koniec. Innymi słowy, uczniów Jezusa interesowały pytania z rodzaju jak i kiedy?

Jezus przekierował ich myślenie przez sposób w jaki udzielił odpowiedzi. Nie powiedział im kiedy, podając tylko kilka rozpoznawalnych wydarzeń związanych z końcem świata. Jego troską było natomiast ostrzec ich przed fałszywymi mesjaszami, czy chrystusami, którzy będą się starali ich zwieść. W rzeczy samej, Jezus jest tak przejęty tym zagadnieniem, że powtarza je w tym rozdziale aż trzykrotnie.

Rozpoczął tym ostrzeżeniem:

„Baczcie, żeby was kto nie zwiódł. Albowiem wielu przyjdzie w imieniu moim, mówiąc: Jam jest Chrystus, i wielu zwiodą.” (w. 4,5)

Jezus stara się ochronić Swoich naśladowców przed zwiedzeniem i to zarówno tych żyjących w pierwszym, jak i w dwudziestym przerwszym stuleciu. W połowie Swojego przemówienia Jezus stwierdza:

I wówczas wielu się zgorszy i nawzajem wydawać się będą, i nawzajem nienawidzić. I powstanie wielu fałszywych proroków, i zwiodą wielu. A ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie. A kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.” (w. 10-13)

Jednak nawet te dwa wyraźne ostrzeżenia nie były wystarczające. Pod koniec Swojego przemówienia Jezus dołączył do niego kilka dodatkowych szczegółów.

„Gdyby wam wtedy kto powiedział: Oto tu jest Chrystus albo tam, nie wierzcie. Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i czynić będą wielkie znaki i cuda, aby, o ile można, zwieść i wybranych. Oto przepowiedziałem wam. Gdyby więc wam powiedzieli: Oto jest na pustyni – nie wychodźcie; oto jest w kryjówce – nie wierzcie. Gdyż jak błyskawica pojawia się od wschodu i jaśnieje aż na zachód, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego,” (w. 23-27)

Chrystus stwierdził, że te uszustwa będą tak sprytne i zwodnicze, że będą mogły doprowadzić do zwiedzenia nawet tych, którzy wierzą w Niego i ufają Mu. Prawdopodobnie większość z nas nie twierdziłaby, że należy do grona wybranych, w jakim zatem miejscu stawia to nas? Jak my możemy ustrzec się od zwiedzenia? Najwyraźniej szatan będzie starał się robić wszystko, by nas oszukać i zwieść.

Na szczęście, zarówno w tym rozdziale, jak i w innych częściach Nowego Testamentu, Jezus zostawia nam pewne zabezpieczające nas wskazówki. Jeśli zwiedzenia będą tak przebiegłe, by oszukać nawet wybranych, powinniśmy zwrócić szczególną uwagę na ostrzeżenia Jezusa. Co zatem robić, by być bezpiecznym?

Jezus podaje nam pewne podstawowe informacje, które natychmiast eliminują większość twierdzeń fałszywych mesjaszy. Po pierwsze, Jezus wyjaśnia, że Jego powtórne przyjście będzie wydarzeniem widocznym dla wszystkich. Będzie to tak jak z błyskawicą, którą widać od wschodu do zachodu. Takie zjawisko z pewnością nie jest tajemnicze. Oznacza to, iż każdy, kto twierdzi, że Jezus już powrócił i znajduje się w jakimś miejscu, do którego powinniśmy się udać, by go zobaczyć, mówi o fałszywym Chrystusie. Gdy On powróci, wszyscy będą o tym wiedzieli. Nie pokaże się w jakimś tajemniczym miejscu, czy nawet na arenie. Jego przyjście będzie widoczne dla wszystkich.

Po drugie, w 1 Liście do Tesaloniczan 4:16,17 Biblia podaje kolejny fakt dotyczący powrotu Jezusa, który powinien nas zapezpieczyć. Jest tam napisane, że gdy Jezus powróci, pozostanie w powietrzu, a my zostaniemy podniesieni do Niego z ziemi.

„Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej zstąpi z nieba; wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, Potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem.”

W rezultacie, możemy być pewni, że każdy, kto stanie tutaj na ziemi, wraz z nami i będzie twierdził, że jest Mesjaszem, czy Chrystusem, który powrócił, jest w błędzie. Tak więc, pouczając o sposobie Swojego powrotu Jesus tym samym chroni nas przed zwiedzeniem.

Drugi adwent (przyjście) Jezusa Chrystusa będzie zjawiskiem widocznym dla wszystkich. Zobaczą Go wszyscy. Zabierze z ziemi wszystkich ludzi aby spotkali się z Nim w powietrzu. Te biblijne fakty każdemu z nas, mieszkańców ziemi, możliwość twierdzenia, że jesteśmy  Chrystusem, który powrócił. Te same biblijne fakty eliminują wszystkie twierdzenia jakoby Chrystus już był w jakimś tajemniczym miejscu na ziemi.

Niestety, kiedy dzisiaj powstają fałszywi chrystusowie efekty tego są zwykle takie same jak w przeszłości, w pierwszym stuleciu. Niezależnie od tego, czy jest to Jim Jones czy David Koresh, ludzie wciąż prowadzeni są na zatracenie. Właśnie dlatego tego typu twierdzenia są aż tak niebezpieczne. Naszym pierwszym zabezpieczeniem przed tymi zwiedzeniami jest poznanie biblijnych faktów o powtórnym przyjściu Chrystusa.

Ciąg dalszy nastąpi

Czy powinniśmy się bać 21 grudnia 2012? Jak przetrwać Armagedon? Odcinek 8.

John C. Brunt, przekład polski ©Arkadiusz Bojko (Rozdział 5)

Jakieś 50 lat temu popularna w tamtych czasach grupa folkowa the Kingston Trio śpiewała piosenkę zatytułowaną „The Merry Minuet” (Radosny Menuet). Muzyka może i była radosna, ale nie słowa. Tekst był mniej więcej taki:*

„Demonstrują w Afryce. Głodują w Hiszpanii. Huragan na Florydzie, a w Teksasie potrzebują deszczu.

Cały świat ropieje z powodu chorej duszy.

Francuzi nienawidzą Niemców, Niemcy nienawidzą Polaków.

Włosi nienawidzą Jugosławian, Południowo-Afrykańczycy nienawidzą Holendrów, a ja nie lubię nikogo!

Ale możemy być spokojni, wdzięczni i dumni, gdyż ludzkość została obdażona chmurą w kształcie grzyba.

I wiemy to na pewno, że któregoś pięknego dnia, ktoś wznieci iskrę… i wszyscy wylecimy w powietrze.

Demonstrują w Afryce, waki w Iranie. Czego nie dokona natura… dokonamy sami…”

Tak było 50 lat temu. Nie pasuje to do obrazu współczesności, prawda? – …a może jednak? Niektóre problemy chyba się nie skończyły. W rzeczy samej, jeszcze się zaostrzyły. Żyjemy w świecie bólu i problemów. Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że żyjemy na świecie śmierci. A mimo to, na tym świecie, gdzie grozi nam grzyb wybuchu nuklearnego, na świecie gdzie porwany samolot pasażerski staje się bronią masowej zagłady, w świecie, na którym pochowamy naszych bliskich, chyba że nas pochowają wcześniej, apostoł Jan, jeden z pisarzy Nowego Testamentu, miał odwagę stwierdzić, że możemy już teraz – w tym świecie – mieć życie wieczne. Możemy zrozumieć jak obietnica życia wiecznego może znaleźć swoje urzeczywistnienie w przyszłości, w innym świecie, wolnym od grzechu i śmierci. Jednak Jan mówi o życiu wiecznym jako czymś w czasie teraźniejszym, dostępnym dla tych, którzy wierzą w Jezusa Chrystusa. Przyjrzyjmy się kilku tekstom, w których wyraża on to paradoksalne twierdzenie, a potem zastanowimy się jak znaleźć w tym sens. Oto pięć tekstów w temacie życia wiecznego, wszystkie pochodzą albo z Ewangelii, albo z Listów Jana.

Ewangelia Jana 3:36

„Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny, kto zaś nie słucha Syna, nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży na nim.”

Apostoł stwierdza, że ktokolwiek wierzy w Syna, albo ufa Synowi (Synowi Bożemu, Jezusowi Chrystusowi) ma życie wieczne. Jan nie napisał, że „może mieć” albo, że „mógłby mieć” życie wieczne. Nie twierdzi również, że „będzie mieć” życie wieczne kiedyś, w przyszłości. Raczej stwierdza, że „ma” – teraz – życie wieczne. Dla kontrastu zakłada również, że nie ciąży na nim gniew Boży.

Ewangelia Jana 5:24-30

„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto słucha słowa mego i wierzy temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł ze śmierci do żywota. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, zbliża się godzina, owszem już nadeszła, kiedy umarli usłyszą głos Syna Bożego i ci, co usłyszą, żyć będą. Jak bowiem Ojciec ma żywot sam w sobie, tak dał i Synowi, by miał żywot sam w sobie. I dał mu władzę sądzenia, bo jest Synem Człowieczym.

Nie dziwcie się temu, gdyż nadchodzi godzina, kiedy wszyscy w grobach usłyszą głos jego;

I wyjdą ci, co dobrze czynili, by powstać do życia; a inni, którzy źle czynili, by powstać na sąd.

Nie mogę sam z siebie nic uczynić. Jak słyszę, tak sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy, bo staram się pełnić nie moją wolę, lecz wolę tego, który mnie posłał.”

Zauważmy kilka rzeczy, które Jan wypowiada w odniesieniu do tych, którzy słuchają słów Jezusa i wierzą w nie. Po pierwsze, mają życie wieczne. Znowu, jest to w czasie teraźniejszym. Jezus mówi na temat obecnej rzeczywistości. Po drugie, przechodzą z śmierci do życia – kolejna teraźniejsza rzeczywistość. Następnie mówi, że zbliża się godzina, owszem już nadeszła, kiedy umarli ożyją. Oczywiście, Jezus ma tu na myśli duchowe życie i duchową śmierć, ponieważ w wierszach 28-30 kontrastuje je z rzeczywistym zmartwychwstaniem. Ci, którzy mają życie wieczne nie tylko przechodzą z śmierci do żywota, ale również nie będą sądzeni. Wszystko to w czasie teraźniejszym.

To wszystko nie neguje jednak obietnicy literalnego zmartwychwstania w przyszłości. Zauważ, że w wierszu 28 Jezus mówi, że nadchodzi godzina (nie utrzymuje, że już nadeszła) – kiedy zmarli, którzy są w grobach wstaną znowu do życia.

Tak więc Jezus, zgodnie z tym, co zapisał Jan, czyni różnicę pomiędzy życiem wiecznym a przyszłym zmartwychwstaniem, kiedy Chrystus powróci na nasz świat. Życie wieczne zawiera w sobie przyszłe zmartwychwstanie i następującą po nim wieczność z Bogiem, ale jest coś jeszcze. Życie wieczne to rodzaj, jakość życia, które wierzący już obecnie otrzymuje w Jezusie Chrystusie.

Ewangelia Jana 6:53.54

„Na to rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, jeśli nie będziecie jedli ciała Syna Człowieczego i pili krwi jego, nie będziecie mieli żywota w sobie. Kto spożywa ciało moje i pije krew moją, ten ma żywot wieczny, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.”

Przedstawiona jest tutaj ta sama idea. Wierzący otrzymują duchowy pokarm przez Chrystusa i mają życie wieczne – teraz, a Jezus wskrzesi ich w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym. Życie wieczne to rodzaj życia, którego możemy doświadczyć już teraz, ale obejmuje też ono przyszłe zmartwychwstanie, kiedy umarli zostaną podniesieni ze swego snu śmierci w grobach.

Ewangelia Jana 17:3

„A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś.”

W tym miejscu, w modlitwie, którą Jezus kieruje do Ojca w noc przed Swoją śmiercią Jezus definiuje na czym polego istota życia wiecznego. Jest to poznanie Boga i Jego Syna, Jezusa Chrystusa. Bóg, jest źródłem wszelkiego życia i gdy jesteśmy z Nim związani mamy życie – wieczne życie. Jest to rodzaj życia, które pochodzi od Boga, oraz obietnica zmartwychwstania, jak również wiecznego życia z Bogiem w przyszłości. Spójrzmy na jeszcze jeden tekst.

1 List Jana 5:13.14

„To napisałem wam, którzy wierzycie w imię Syna Bożego, abyście wiedzieli, że macie żywot wieczny. Taka zaś jest ufność, jaką mamy do niego, iż jeżeli prosimy o coś według jego woli, wysłuchuje nas.”

Jeśli jesteśmy złączeni z Chrystusem wówczas nie tylko mamy życie wieczne, ale będziemy wiedzieli, że je posiadamy. Mamy pewność, ponieważ tak jak mówi stara pieśń autorstwa Fanny Crosby: „O, błoga pewność, Jezus jest mój!” – otrzymaliśmy Boże zapewnienie.

Jeśli porównamy te wszystkie teksty wyłania się z nich jasne przesłanie. Ufać Jezusowi Chrystusowi, jako Synowi Bożemu i naszemu Zbawicielowi, oznacza nie tylko wolność od gniewu Bożego, ale również od obaw przed sądem. Oznacza to też, że już teraz przeszliśmy z śmierci do życia i chociaż być może umrzemy w tym świecie, będzie to jedynie tymczasowy sen do czasu zmartwychwstania przy powtórnym przyjściu Chrystusa, kiedy On wzbudzi nas do życia z Bogiem na wieki.

Jaką to czyni różnicę? W dalszym ciągu żyjemy na świecie śmierci, w którym ciągle grzebiemy naszych ukochanych. Czy są to tylko zwykłe słowa? Wierzę, że to poselstwo przekształca obecne życie na kilka sposobów.

Po pierwsze, uwalnia nas od obaw i zatroskania o status naszego zbawienia i relacji z Bogiem. Mamy życie wieczne już teraz. Nie jest to jednak arogancja, która każe nam myśleć, że osiągnęliśmy to niezależnie od tego co robimy. Ponieważ Chrystus jest źródłem naszego życia i nedziei, musimy mieć nasze oczy zawsze zwrócone na Niego. Kiedy poklepujemy się po plecach i patrzymy na nasze domniemane osiągnięcia, odrywamy nasz wzrok od Chrystusa. Tak samo, kiedy katujemy się myśleniem, że nikt kto jest tak zły jak my nie może być zbawiony, robimy to samo, nie patrzymy na naszego Zbawiciela. W jednym i drugim przypadku koncentrujemy się na sobie i jesteśmy w niebezpieczeństwie. Kiedy jednak w centrum postawimy Chrystusa, możemy mieć spokój i pewność. Nie będziemy musieli już dłużej zamartwiać się o nasze zbawienie. Pismo Święte obiecuje, że ten sam Bóg, który rozpoczął w nas dobre dzieło będzie prowadził je dalej aż do zakończenia w dniu Jezusa Chrystusa (List do Filipian 1:6).

Po drugie, zmienia to nasze podejście do czasów ostatecznych. Zamiast nerwowych prób i dociekania, które z wydarzeń są zapowiedzią końca, wypatrujemi i tęsknimy za powrotem Jezusa Chrystusa, ponieważ to oznacza, że ujrzymy go twarzą w twarz. Nie panikujemy z powodu końca czasu, ponieważ zdajemy sobie sprawę, że i tak już żyjemy w czasach końca znając Jezusa i mając z nim społeczność. Chociaż nie widzimy go jeszcze twarzą w twarz, nasze obecne z nim doświadczenie daje nam pewność, że „twarzą w twarz” nadejdzie wkrótce.

Na koniec, nasza pewność uzdalnia nas do oddania naszego życia w służbie Bogu i dla Jego Królestwa. W Ewangelii Mateusza 10:39 Pan Jezus mówi, że ci którzy będą się starali zachować swoje życie utracą je, a ci którzy utracą je dla Chrystusa, odnajdą je. Oddając życie Bogu odnajdujemy prawdziwe życie. Nasze zaufanie do Boga pozwala nam podjąć ryzyko dla sprawy Królestwa Bożego.

Nie chodzi tutaj o lekkomyślność. Mam 5.5 letniego wnuka, dla którego określenie „niebezpieczne” jest zawsze zaproszeniem do spróbowania. Jeśli coś jest niebezpiecznie, chce to zrobić i czasami jego pragnienia stają w konflikcie ze zdrowym rozsądkiem. Dla odmiany, jego 2.5 letni braciszek jest bardzo rozważny i często doradza ostrożność swojemu starszemu bratu. Moja córka nazywa czasem tego młodszego rodzicielskim asystentem.

Bóg nie oczekuje od nas podejmowania ryzyka dla zabawy. Ale zaprasza nas, byśmy zamiast żyć samolubnie oddali nasze życie w służbie dla innych. Nasza pewność życia wiecznego uzdalnia nas do tego.

Przychodzi mi na myśl mój nieżyjący już przyjaciel. Dorastał w Nowym Jorku i kochał to miasto. Był tam nauczycielem i dobrze prosperującym inżynierem. Kochająca żona, dwójka małych dzieci, cudowna rodzina. Otrzymał burzące cały dotychczasowy porządek jego życia zaproszenie do opuszczenia ukochanego miasta, dobrze zapowiadającej się kariery i przeniesienia się do małego miasteczka nazywającego się Walla Walla, w południowo-wschodniej części stanu Washington, by tam, w małym chrześcijańskim college’u rozpocząć wydział inżynierski. Był to rok 1947.

Mając poczucie, że to Bóg działa przez to zaproszenie, wraz z rodziną przemierzają cały kontynent. Doświadczają niesamowitego szoku kulturowego. Walla Walla w stanie Washington nie wyglądało (i wciąż nie wygląda) jak Nowy Jork. Będąc już tam, spędził wraz z żoną pierwsze tygodnie pobytu szorując na kolanach stare wojskowe baraki, które miały służyć jako lokum jego nowego przedsięwzięcia. Ed Cross został w Walla Walla aż do swojej śmierci doprowadzając do powstania doskonałej, w pełni akredytowanej wyższej uczelni technicznej, która obecnie nazwana jest jego imieniem: Wydział Inżynierski imieniem Edwarda F. Crossa, na Walla Walla University. Pamiątkowa tabliczka cytuje jego zdanie, które wypowiedział odchodząc na emeryturę:

„To nie była praca; to było powołanie przez Pana.”

Nasza pewność życia wiecznego w Chrystusie, zarówno teraz jak i w przyszłości, uzdalnia nas do podążenia za Bożym wezwaniem oddania siebie w pełnej samopoświęcenia służbie dla Niego i innych.

Ciąg dalszy nastąpi

*www.sing365.com/music/lyric.nsf/The-Merry-Minuet-Lyrics-Kingston-Trio/ACA0598DAB3DOB248256BF000238FD2