Czy powinniśmy się bać 21 grudnia 2012? Jak przetrwać Armagedon? Odcinek 8.

John C. Brunt, przekład polski ©Arkadiusz Bojko (Rozdział 5)

Jakieś 50 lat temu popularna w tamtych czasach grupa folkowa the Kingston Trio śpiewała piosenkę zatytułowaną „The Merry Minuet” (Radosny Menuet). Muzyka może i była radosna, ale nie słowa. Tekst był mniej więcej taki:*

„Demonstrują w Afryce. Głodują w Hiszpanii. Huragan na Florydzie, a w Teksasie potrzebują deszczu.

Cały świat ropieje z powodu chorej duszy.

Francuzi nienawidzą Niemców, Niemcy nienawidzą Polaków.

Włosi nienawidzą Jugosławian, Południowo-Afrykańczycy nienawidzą Holendrów, a ja nie lubię nikogo!

Ale możemy być spokojni, wdzięczni i dumni, gdyż ludzkość została obdażona chmurą w kształcie grzyba.

I wiemy to na pewno, że któregoś pięknego dnia, ktoś wznieci iskrę… i wszyscy wylecimy w powietrze.

Demonstrują w Afryce, waki w Iranie. Czego nie dokona natura… dokonamy sami…”

Tak było 50 lat temu. Nie pasuje to do obrazu współczesności, prawda? – …a może jednak? Niektóre problemy chyba się nie skończyły. W rzeczy samej, jeszcze się zaostrzyły. Żyjemy w świecie bólu i problemów. Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że żyjemy na świecie śmierci. A mimo to, na tym świecie, gdzie grozi nam grzyb wybuchu nuklearnego, na świecie gdzie porwany samolot pasażerski staje się bronią masowej zagłady, w świecie, na którym pochowamy naszych bliskich, chyba że nas pochowają wcześniej, apostoł Jan, jeden z pisarzy Nowego Testamentu, miał odwagę stwierdzić, że możemy już teraz – w tym świecie – mieć życie wieczne. Możemy zrozumieć jak obietnica życia wiecznego może znaleźć swoje urzeczywistnienie w przyszłości, w innym świecie, wolnym od grzechu i śmierci. Jednak Jan mówi o życiu wiecznym jako czymś w czasie teraźniejszym, dostępnym dla tych, którzy wierzą w Jezusa Chrystusa. Przyjrzyjmy się kilku tekstom, w których wyraża on to paradoksalne twierdzenie, a potem zastanowimy się jak znaleźć w tym sens. Oto pięć tekstów w temacie życia wiecznego, wszystkie pochodzą albo z Ewangelii, albo z Listów Jana.

Ewangelia Jana 3:36

„Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny, kto zaś nie słucha Syna, nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży na nim.”

Apostoł stwierdza, że ktokolwiek wierzy w Syna, albo ufa Synowi (Synowi Bożemu, Jezusowi Chrystusowi) ma życie wieczne. Jan nie napisał, że „może mieć” albo, że „mógłby mieć” życie wieczne. Nie twierdzi również, że „będzie mieć” życie wieczne kiedyś, w przyszłości. Raczej stwierdza, że „ma” – teraz – życie wieczne. Dla kontrastu zakłada również, że nie ciąży na nim gniew Boży.

Ewangelia Jana 5:24-30

„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto słucha słowa mego i wierzy temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł ze śmierci do żywota. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, zbliża się godzina, owszem już nadeszła, kiedy umarli usłyszą głos Syna Bożego i ci, co usłyszą, żyć będą. Jak bowiem Ojciec ma żywot sam w sobie, tak dał i Synowi, by miał żywot sam w sobie. I dał mu władzę sądzenia, bo jest Synem Człowieczym.

Nie dziwcie się temu, gdyż nadchodzi godzina, kiedy wszyscy w grobach usłyszą głos jego;

I wyjdą ci, co dobrze czynili, by powstać do życia; a inni, którzy źle czynili, by powstać na sąd.

Nie mogę sam z siebie nic uczynić. Jak słyszę, tak sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy, bo staram się pełnić nie moją wolę, lecz wolę tego, który mnie posłał.”

Zauważmy kilka rzeczy, które Jan wypowiada w odniesieniu do tych, którzy słuchają słów Jezusa i wierzą w nie. Po pierwsze, mają życie wieczne. Znowu, jest to w czasie teraźniejszym. Jezus mówi na temat obecnej rzeczywistości. Po drugie, przechodzą z śmierci do życia – kolejna teraźniejsza rzeczywistość. Następnie mówi, że zbliża się godzina, owszem już nadeszła, kiedy umarli ożyją. Oczywiście, Jezus ma tu na myśli duchowe życie i duchową śmierć, ponieważ w wierszach 28-30 kontrastuje je z rzeczywistym zmartwychwstaniem. Ci, którzy mają życie wieczne nie tylko przechodzą z śmierci do żywota, ale również nie będą sądzeni. Wszystko to w czasie teraźniejszym.

To wszystko nie neguje jednak obietnicy literalnego zmartwychwstania w przyszłości. Zauważ, że w wierszu 28 Jezus mówi, że nadchodzi godzina (nie utrzymuje, że już nadeszła) – kiedy zmarli, którzy są w grobach wstaną znowu do życia.

Tak więc Jezus, zgodnie z tym, co zapisał Jan, czyni różnicę pomiędzy życiem wiecznym a przyszłym zmartwychwstaniem, kiedy Chrystus powróci na nasz świat. Życie wieczne zawiera w sobie przyszłe zmartwychwstanie i następującą po nim wieczność z Bogiem, ale jest coś jeszcze. Życie wieczne to rodzaj, jakość życia, które wierzący już obecnie otrzymuje w Jezusie Chrystusie.

Ewangelia Jana 6:53.54

„Na to rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, jeśli nie będziecie jedli ciała Syna Człowieczego i pili krwi jego, nie będziecie mieli żywota w sobie. Kto spożywa ciało moje i pije krew moją, ten ma żywot wieczny, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.”

Przedstawiona jest tutaj ta sama idea. Wierzący otrzymują duchowy pokarm przez Chrystusa i mają życie wieczne – teraz, a Jezus wskrzesi ich w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym. Życie wieczne to rodzaj życia, którego możemy doświadczyć już teraz, ale obejmuje też ono przyszłe zmartwychwstanie, kiedy umarli zostaną podniesieni ze swego snu śmierci w grobach.

Ewangelia Jana 17:3

„A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś.”

W tym miejscu, w modlitwie, którą Jezus kieruje do Ojca w noc przed Swoją śmiercią Jezus definiuje na czym polego istota życia wiecznego. Jest to poznanie Boga i Jego Syna, Jezusa Chrystusa. Bóg, jest źródłem wszelkiego życia i gdy jesteśmy z Nim związani mamy życie – wieczne życie. Jest to rodzaj życia, które pochodzi od Boga, oraz obietnica zmartwychwstania, jak również wiecznego życia z Bogiem w przyszłości. Spójrzmy na jeszcze jeden tekst.

1 List Jana 5:13.14

„To napisałem wam, którzy wierzycie w imię Syna Bożego, abyście wiedzieli, że macie żywot wieczny. Taka zaś jest ufność, jaką mamy do niego, iż jeżeli prosimy o coś według jego woli, wysłuchuje nas.”

Jeśli jesteśmy złączeni z Chrystusem wówczas nie tylko mamy życie wieczne, ale będziemy wiedzieli, że je posiadamy. Mamy pewność, ponieważ tak jak mówi stara pieśń autorstwa Fanny Crosby: „O, błoga pewność, Jezus jest mój!” – otrzymaliśmy Boże zapewnienie.

Jeśli porównamy te wszystkie teksty wyłania się z nich jasne przesłanie. Ufać Jezusowi Chrystusowi, jako Synowi Bożemu i naszemu Zbawicielowi, oznacza nie tylko wolność od gniewu Bożego, ale również od obaw przed sądem. Oznacza to też, że już teraz przeszliśmy z śmierci do życia i chociaż być może umrzemy w tym świecie, będzie to jedynie tymczasowy sen do czasu zmartwychwstania przy powtórnym przyjściu Chrystusa, kiedy On wzbudzi nas do życia z Bogiem na wieki.

Jaką to czyni różnicę? W dalszym ciągu żyjemy na świecie śmierci, w którym ciągle grzebiemy naszych ukochanych. Czy są to tylko zwykłe słowa? Wierzę, że to poselstwo przekształca obecne życie na kilka sposobów.

Po pierwsze, uwalnia nas od obaw i zatroskania o status naszego zbawienia i relacji z Bogiem. Mamy życie wieczne już teraz. Nie jest to jednak arogancja, która każe nam myśleć, że osiągnęliśmy to niezależnie od tego co robimy. Ponieważ Chrystus jest źródłem naszego życia i nedziei, musimy mieć nasze oczy zawsze zwrócone na Niego. Kiedy poklepujemy się po plecach i patrzymy na nasze domniemane osiągnięcia, odrywamy nasz wzrok od Chrystusa. Tak samo, kiedy katujemy się myśleniem, że nikt kto jest tak zły jak my nie może być zbawiony, robimy to samo, nie patrzymy na naszego Zbawiciela. W jednym i drugim przypadku koncentrujemy się na sobie i jesteśmy w niebezpieczeństwie. Kiedy jednak w centrum postawimy Chrystusa, możemy mieć spokój i pewność. Nie będziemy musieli już dłużej zamartwiać się o nasze zbawienie. Pismo Święte obiecuje, że ten sam Bóg, który rozpoczął w nas dobre dzieło będzie prowadził je dalej aż do zakończenia w dniu Jezusa Chrystusa (List do Filipian 1:6).

Po drugie, zmienia to nasze podejście do czasów ostatecznych. Zamiast nerwowych prób i dociekania, które z wydarzeń są zapowiedzią końca, wypatrujemi i tęsknimy za powrotem Jezusa Chrystusa, ponieważ to oznacza, że ujrzymy go twarzą w twarz. Nie panikujemy z powodu końca czasu, ponieważ zdajemy sobie sprawę, że i tak już żyjemy w czasach końca znając Jezusa i mając z nim społeczność. Chociaż nie widzimy go jeszcze twarzą w twarz, nasze obecne z nim doświadczenie daje nam pewność, że „twarzą w twarz” nadejdzie wkrótce.

Na koniec, nasza pewność uzdalnia nas do oddania naszego życia w służbie Bogu i dla Jego Królestwa. W Ewangelii Mateusza 10:39 Pan Jezus mówi, że ci którzy będą się starali zachować swoje życie utracą je, a ci którzy utracą je dla Chrystusa, odnajdą je. Oddając życie Bogu odnajdujemy prawdziwe życie. Nasze zaufanie do Boga pozwala nam podjąć ryzyko dla sprawy Królestwa Bożego.

Nie chodzi tutaj o lekkomyślność. Mam 5.5 letniego wnuka, dla którego określenie „niebezpieczne” jest zawsze zaproszeniem do spróbowania. Jeśli coś jest niebezpiecznie, chce to zrobić i czasami jego pragnienia stają w konflikcie ze zdrowym rozsądkiem. Dla odmiany, jego 2.5 letni braciszek jest bardzo rozważny i często doradza ostrożność swojemu starszemu bratu. Moja córka nazywa czasem tego młodszego rodzicielskim asystentem.

Bóg nie oczekuje od nas podejmowania ryzyka dla zabawy. Ale zaprasza nas, byśmy zamiast żyć samolubnie oddali nasze życie w służbie dla innych. Nasza pewność życia wiecznego uzdalnia nas do tego.

Przychodzi mi na myśl mój nieżyjący już przyjaciel. Dorastał w Nowym Jorku i kochał to miasto. Był tam nauczycielem i dobrze prosperującym inżynierem. Kochająca żona, dwójka małych dzieci, cudowna rodzina. Otrzymał burzące cały dotychczasowy porządek jego życia zaproszenie do opuszczenia ukochanego miasta, dobrze zapowiadającej się kariery i przeniesienia się do małego miasteczka nazywającego się Walla Walla, w południowo-wschodniej części stanu Washington, by tam, w małym chrześcijańskim college’u rozpocząć wydział inżynierski. Był to rok 1947.

Mając poczucie, że to Bóg działa przez to zaproszenie, wraz z rodziną przemierzają cały kontynent. Doświadczają niesamowitego szoku kulturowego. Walla Walla w stanie Washington nie wyglądało (i wciąż nie wygląda) jak Nowy Jork. Będąc już tam, spędził wraz z żoną pierwsze tygodnie pobytu szorując na kolanach stare wojskowe baraki, które miały służyć jako lokum jego nowego przedsięwzięcia. Ed Cross został w Walla Walla aż do swojej śmierci doprowadzając do powstania doskonałej, w pełni akredytowanej wyższej uczelni technicznej, która obecnie nazwana jest jego imieniem: Wydział Inżynierski imieniem Edwarda F. Crossa, na Walla Walla University. Pamiątkowa tabliczka cytuje jego zdanie, które wypowiedział odchodząc na emeryturę:

„To nie była praca; to było powołanie przez Pana.”

Nasza pewność życia wiecznego w Chrystusie, zarówno teraz jak i w przyszłości, uzdalnia nas do podążenia za Bożym wezwaniem oddania siebie w pełnej samopoświęcenia służbie dla Niego i innych.

Ciąg dalszy nastąpi

*www.sing365.com/music/lyric.nsf/The-Merry-Minuet-Lyrics-Kingston-Trio/ACA0598DAB3DOB248256BF000238FD2

Posted in Aktualności.