Czy powinniśmy się bać 21 grudnia 2012? Jak przetrwać Armagedon? Odcinek 1.

John C. Brunt, przekład polski © Arkadiusz Bojko (Rozdział 1, część 1)

Dwa lata temu spędziłem kilka dni w Nowym Jorku. Gdy spacerowałem zatłoczonymi ulicami, ciągle ktoś coś mi wręczał. W większości przypadków były to jakieś reklamy najróżniejszych produktów. Jednak już drugie na liście były broszurki na temat końca świata. Wielu samozwańczych proroków myślało i mówiło o tym co wówczas się stanie, a najwyraźniej całkiem spora ich liczba spisała swoje myśli chcąc do nich przekonać i nas.

Na przykład na Time Square, jakaś kobieta wręczyła mi dwie broszurki na temat końca świata i wydarzeń czasów ostatecznych. Jedna z nich była w całości poświęcona liczbie 666. Wysuwała ona tezę, że obecnie rząd Stanów Zjednoczonych, przy współpracy z rządami innych państw, próbuje stworzyć bezgotówkowe społeczeństwo tworząc mikro-chip, który będą chcieli wszczepić w każdego z nas. Ten chip jest właśnie piętnem bestii i wszyscy, którzy się zgodzą na wszczepienie go pójdą do piekła. Zgodnie z treścią owej broszurki jest to niezwykle ważne byśmy zrozumieli szczegóły całej tej konspiracji, gdyż inaczej zostaniemy oszukani i przyjmiemy ją.

Druga broszurka była o tym, co niektórzy nazywają tajemniczym pochwyceniem (secret repture). Przedstawiała pogląd, że już wkrótce nastanie dzień, w którym wszyscy pobożni ludzie po prostu znikną z tej ziemi. Bóg porwie ich do nieba podczas gdy cała reszta będzie dalej funkcjonować tak jak dotychczas. Jednak wkrótce po tym nastanie czas straszliwych prześladowań, które będą trwały przez siedem lat; wówczas Jezus Chrystus powróci  na ziemię.

Z Time Square poszedłem 42-gą ulicą do Grand Central Station. Tam ktoś wręczył mi kolejną broszurkę. Przekonywała ona, że gdy Jezus powiedział, że nikt nie będzie znał dnia i godziny Jego powrotu (Ewangelia Mateusza 24:36), to było to prawdą tylko do roku 1988. Od tamtego czasu Bóg bowiem rozpoczął objawianie prawdziwie wierzącym dokładnego czasu Swojego powrotu. Jeżeli chciałeś być gotowym na ten dzień, musiałeś poznać wykres przebiegu wydarzeń ostatecznych zaprezentowany w broszurce – przynajmniej tak twierdził jej autor.

Nie muszę jednak podróżować do Nowego Jorku, by być zalewanym materiałami prezentującymi scenariusze wydarzeń ostatecznych i końca świata. Kilka tygodni temu, koło mojego własnego kościoła w Grand Terrace w Kalifornii, ktoś wręczył mi DVD i powiedział, że muszę je obejrzeć. Obejrzałem część, ale nie całe cztery godziny. Powiedziane tam było, że czas ostatecznej próby przygotowującej na Powtórne Przyjście Chrystusa rozpoczął się 11 września 2001, gdy terroryści zniszczyli World Trade Center w Nowym Jorku. I znowu, mówca przynaglał, że aby być gotowym na koniec świata i uratowanym muszę dokładnie zapoznać się ze szcegółowym przebiegiem wydarzeń przedstawionym na jego płycie.

Wygląda na to, że scenariusze wydarzeń ostatecznych pojawiają się jak grzyby po deszczu. W moim supermarkecie zauważyłem wielką wyprzedaż książek o tematyce wydarzeń czasów ostatecznych. No i co człowiek ma zrobić? Czy jest to naprawdę tak ważne aby wiedzieć jak nastąpi koniec świata? Czy w ogóle powinniśmy o tym myśleć? A może po prostu powinniśmy żyć z dnia na dzień nie przejmując się wcale przyszłością tego świata?

Swego czasu wielu ludzi po prostu wierzyło, że historia naszej Ziemi będzie trwać na wieki. Jeden z czołowych dwudziestowiecznych teologów Nowego Testamentu piszący jakieś 80 lat temu określił ideę powrotu Jezusa przedstawioną w Nowym Testamencie mianem mitu. Napisał, że wydarzenia eschatologiczne (ostateczne) przedstawione Nowym Testamencie nigdy nie miały miejsca, a dzisiaj już wiemy, że nigdy też nie nastąpią.

„Nie możemy już dłużej wypatrywać na powrót Syna Człowieczego na obłokach nieba czy mieć nadzieję na to, że wierni spotkają Go w powietrzu…

Jest to niemożliwe, by używać światła elektrycznego, korzystać z bezprzewodowych urządzeń, korzystać z nowoczesnych odkryć w dziedzinie medycyny i chirurgii i w tym samym czasie wierzyć w opisany w Nowym Testamencie świat duchów i cudów…

Ta mityczna eschatologia jest nie do obrony z prostej przyczyny, że paruzja (przyjście) Chrystusa zapowiedziana przez Nowy Testament, nigdy nie nastąpiła tak jak się spodziewano. Historia nie doszła do swojego końca, i – tak jak wie o tym każde dziecko w szkole – będzie trwała w swym biegu.”*

Jednak dzisiaj, nie każde dziecko w szkole jest przekonane o tym, że historia będzie trwała w swym biegu. Naukowcy i przywódcy polityczni poważnie rozważają scenariusze końca świata. Niektórzy naukowcy martwią się, że globalne ocieplenie może doprowadzić historię ludzkości do końca. Inni obawiają się, że w końcu wszyscy udusimy się w morzu zanieczyszczonego powietrza. Politolodzy rozważają ewentualność unicestwienia życia ludzkiego w wyniku wojny nuklearnej. Z jakiegoś powodu ten powszechny pogląd o wiecznie trwającej historii naszego świata traci na popularności. Już samo to może być znakiem, że Bóg przygotowuje ziemię do jej wielkiego punktu kulminacyjnego.

Ciąg dalszy nastąpi

*Rudolf Bultman, „New Testament and Mythology,” in Kerygma and Myth, ed. Hans Werner Bartsch (New York: Harper and Row, 1961), pp. 3, 4.

Posted in Aktualności.