Jak przetrwać Armagedon? Odcinek 13. Nic tajemniczego.

John C. Brunt, przekład polski ©Arkadiusz Bojko (Rozdział 7 część 3)

Nic tajemniczego – część 3.

Co zatem będzie się działo w czasie powrotu Chrystusa? Powróci w sposób widzialny dla wszystkich. Ujrzy Go wszelkie oko. Prócz widzialnego, będzie też aspekt słyszalny – „dźwięk trąby” wzbudzi z martwych tych, którzy umarli w Chrystusie, w czasie gdy Jezus wciąż będzie pozostawał ponad ziemią. Najpierw umarli sprawiedliwi zostaną wzbudzeni i porwani na spotkanie z Nim. Potem ci, którzy będą żywi w czasie Jego przyjścia połączą się z nimi. Na koniec Jezus zabierze obie grupy, by były z Nim już na zawsze.

Przynajmniej któryś z podstawowych elementów tego zjednoczeniowego obrazu występuje w każdym z biblijnych fragmentów używanych czasami na poparcie poglądu o tzw. tajemniczym pochwyceniu. Jednak wszystkie te fragmenty pasują i łączą się w jedną spójną całość w odniesieniu do jednego wydarzenia – Powtórnego Przyjścia Jezusa Chrystusa –  i nie ma w tym nic tajemniczego.

A co z siedmioletnim okresem wielkiego ucisku? Ci, którzy wierzą w tajemnicze pochwycenie biorą ten okres z proroctwa Księgi Daniela 9:25-27:

„Przetoż wiedz a zrozumiej, że od wyjścia słowa o przywróceniu i zbudowaniu Jeruzalemu aż do Mesyjasza wodza będzie tygodni siedm, potem tygodni sześćdziesiąt i dwa, gdy znowu zbudowana będzie ulica i przekopanie, a te czasy będą bardzo trudne.

A po onych sześćdzesięciu i dwóch tygodniach zabity będzie Mesyjasz, wszakże mu to nic nie zaszkodzi; owszem, to miasto i tę świątnicę skazi lud wodza przyszłego, tak, że koniec jego będzie z powodzią, i aż do skończenia wojny będzie ustawiczne pustoszenie.

Wszakże zmocni przymierze wielom ich w tygodniu ostatnim; a w połowie onego tygodnia uczyni koniec ofierze palonej i ofierze śniednej, a przez wojsko obrzydliwe pustoszyciel przyjdzie, i aż do skończenia naznaczonego wyleje się spustoszenie na te go, który ma być spustoszony.”*(Przekład Biblii Gdańskiej)

Cytowany powyżej fragment odnosi się do okresu czasu opisanego jako siedem tygodni, sześćdziesiąt dwa tygodnie i jeden tydzień, co po zsumowaniu daje nam okres 70 tygodni, czyli 490 dni. Ci, którzy nauczają o tajemniczym pochwyceniu interpretują te 490 dni jako prorocze lata i mają ku temu solidne biblijne podstawy. Proroctwo rozpoczyna się datą wydania dekretu o odbudowie Jerozolimy, co nastąpiło w roku 457 p.n.e. 69 tygodni pomnożone przez 7 dni reprezentuje okres 483 lat, które doprowadzają nas do roku 27 n.e. Co zgodnie z tym proroctwem miało się stać potem? Są to czasy Mesjasza albo inaczej Pomazańca, określenie, które Nowy Testament oddaje słowem „Chrystus.” Wszystko jak dotąd zdaje się pasować. Do tego miejsca interpretacja jest jasna i ci, którzy reprezentują pogląd o tajemniczym pochwyceniu tłumaczą ten fragment prawidłowo. Trudność jednak pojawia się w ich zrozumieniu siedemdziesiątego tygodnia.

Proponenci nauki o tajemniczym pochwyceniu odcinają siedemdziesiąty tydzień od pozostałych sześćdziesięciu dziewięciu, wprowadzając 2,000 lat przerwy między rokiem 27 n.e. a momentem pochwycenia. Nie ma jednak niczego w samym tekście, co sugerowałoby taką przerwę. Jest tam raczej mowa o ostatnim tygodniu w czasie którego Mesjasz (albo Chrystus) potwierdzi przymierze, które zawarł ze Swoim ludem, aby być ich Bogiem. Tak więc siedemdziesiąty tydzień zajmuje się ziemską misją Jezusa Chrystusa, a  nie jakimiś wydarzeniami 2,000 lat później. Fakt, że składanie ofiar ustaje w połowie tygodnia odnosi się do Jego śmierci, która położyła kres potrzebie dalszego składania ofiar. Księga Daniela nie popiera poglądu o siedmioletnim okresie prześladowań następującym po wielowiekowej przerwie. Cały okres 70 tygodni to wydarzenia następujące po sobie a tydzień siedemdziesiąty obejmuje ziemską misję Jezusa Chrystusa, Jego śmierć w połowie tygodnia i zwiastowanie ewangelii poganom po jego zakończeniu.

Innym elemementem nauki o tajemniczym pochwyceniu jest wiara w odbudowanie świątyni w Jerozolimie przed powrotem Chrystusa. Zgodnie z tym co głoszą proponenci poglądu ma to nastąpić w czasie siedmioletniego okresu ucisku. Jednym z proroctw używanych do poparcia tego poglądu są słowa z Księgi Zachariasza 1:14-17. Tekst, którzy rzeczywiście wzywa do odbudowy świątyni w Jerozolimie:

„I rzekł do mnie anioł, który rozmawiał ze mną: Wołaj i mów: Tak mówi Pan Zastępów: Żywię żarliwą miłość do Jeruzalemu i do Syjonu. Natomiast porywa mnie wielki gniew na narody pewne siebie, które wtedy, gdy się trochę gniewałem, przyczyniły się do nieszczęścia.

Dlatego tak mówi Pan: Zwróciłem się do Jeruzalemu ze zmiłowaniem, mój dom będzie w nim odbudowany – mówi Pan Zastępów – i znowu sznur mierniczy będzie rozciągnięty nad Jeruzalemem. Nadto wołaj i mów: Tak mówi Pan Zastępów: Moje miasta będą jeszcze opływać w dostatki i jeszcze zmiłuje się Pan nad Syjonem i jeszcze obierze Jeruzalem.”

Czytając ten fragment należy sobie postawić pytanie, o jakiej odbudowie mówi ten fragment i kiedy ta odbudowa miała (lub będzie miała) nastąpić? Kiedy przeczytamy kilka wersetów wcześniej, Księga Zachariasza 1:7, zauważymy, że to proroctwo ma swoją datę:

„Dwudziestego czwartego dnia jedenastego miesiąca – jest to miesiąc Szebat – w drugim roku Dariusza doszło Zachariasza, syna Berechiasza, syna Iddo, proroka, słowo Pana tej treści:”

Oddając datę w wartościach współczesnego kalendarza otrzymujemy luty 519 p.n.e. Gdy prorok Zachariasz otrzymał to proroctwo w roku 519 p.n.e. świątynia jerozolimska leżała w gruzach. Babilończycy zburzyli Jerozolimę i świątynię w roku 586 p.n.e., zabierając judejczyków do niewoli. Tak więc w czasach proroka Zachariasza świątynia wciąż czekała na odbudowę. Jest zatem logiczne wnioskować, że prorokuje on o odbudowie świątyni, które miało miejsce w jego czasach. Choć zajęło to trochę czasu, proroctwo Zachariasza wypełniło się. Możemy przeczytać o tej odbudowie w biblijnych księgach Ezdrasza i Nehemiasza. Proroctwo nie dotyczyło zatem czasów ostatecznych, ale wspólczesnych Zachariaszowi.

Nie ma w Biblii niczego, co łączyłoby czasy końca z odbudową świątyni. W rzeczywistości, wyrywanie proroctw Starego Testamentu z ich naturalnego kontekstu i wrzucanie ich do czasów współczesnych niesie ze sobą wielkie niebezpieczeństwo.

Bóg miał względem Izraela plan, który objawiali Boży prorocy. Nie wszystkie proroctwa dotyczące tego planu zostały wypełnione, gdyż niektóre z nich uwarunkowane były postawą ludzi. Na przykład Zachariasz prorokuje w swojej księdze, że Bożym pragnieniem było, aby po odbudowaniu świątyni przybywały do Jerozolimy wszystkie narody, by podążać za Bogiem Izraela (np. Księga Zachariasza 8:23: „Tak mówi Pan Zastępów: Stanie się w owych dniach, że dziesięciu mężów ze wszystkich języków narodów odważy się i uchwyci się rąbka szaty jednego Judejczyka, mówiąc: Pójdziemy z wami, bo słyszeliśmy, że z wami jest Bóg.”).

Niestety, lud Boży nie zawsze spełniał Boży zamiar pozyskiwania świata. Stali się zamknięci. Niektóre aspekty proroctw zależne od ludzkiej postawy są warunkowe, gdyż Bóg nie zmusza ludzi. Warunkowy aspekt proroctwa widzimy jasno np. w Księdze Jonasza. Jonasz prorokował, że za 40 dni Niniwa będzie zniszczona. Jednak gdy ludzie pokutowali, proroctwo nie spełniło się – coś, o co Jonasz obawiał się przez cały czas. Właśnie to było jednym z powodów, dla których tak bardzo ociągał się z pójściem do Niniwy. Tak samo, nie wszystkie proroctwa dotyczące Izraela wypełniły się zgodnie z Bożą zapowiedzią, ponieważ przynajmniej częściowo były zależne od tego jak ludzie na nie zareagują. W zasadzie, wiele z nich znalazło swe wyperłnienie w Chrystusie, nie znaczy to jednak, że odnoszą się również do czasów końca.

Ciąg dalszy nastąpi

*Jeśli nie zaznaczono inaczej, wszystkie teksty biblijne pochodzą z „Biblia to jest Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Nowy Przekład z języków hebrajskiego i greckiego opracowany przez Komisję Przekładu Pisma Świętego” Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Boblijne, Warszawa 1990.

JEZUS CHRYSTUS – Największy Dar Boga.

W dniu, kiedy wiele osób będzie wymieniało prezenty i rozmawiało o bardziej lub mniej religijnych powodach swojego świętowania zapraszamy do wysłuchania orędzia przewodniczącego Generalnej Konferencji Światowego Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, Teda Wilsona.

Możemy go wysłuchać w polskiej wersji językowej dzięki  Ośrodkowi Radiowo-Telewizyjnemu Głos Nadziei

Życzymy miłego odbioru:

Jezus Chrystus – Największy Dar Boga

 

Więc, tak na prawdę, jak to jest z tym Końcem Świata?

Pół żartem, pół serio, idea Końca Świata była w roku 2012, a szczególnie w ostatnich tygodniach i dniach na ustach wielu ludzi. Tak na poważnie, jak to jest z tym końcem świata?

Zwolennicy religii ateistycznej (nie, nie pomyliłem się, bycie ateistą wymaga wielkiej wiary) upatrują końca świata w przyczynach naturalnych – katastrofa kosmiczna w stylu np. zderzenia z jakimś sporym ciałem niebieskim, “wypalenie się” słońca, totalna katastrofa ekologiczna na ziemi, itp.

Ci, którzy pokładają swoją wiarę w innych obszarach wierzą, że tak jak początek naszego istnienia zainicjował Wszechmocny Bóg, tak samo, ten sam Bóg, w znanym dla Niego momencie historii zakończy naszą obecną historię rozpoczynając jednocześnie jej nowy rozdział.

Tak czy inaczej, koniec świata, sąd ostateczny i spotkanie z powracającym w sposób zupełnie rzeczywisty Jezusem Chrystusem to coś, z czym każdy z nas będzie musiał kiedyś się zmierzyć.

Czytelnikom naszej strony życzymy dobrego Końca Świata!

Dzień po …”Końcu Świata” – 22 grudnia 2012 – 7:30 PM

Czy istnieją prawdziwe i wiarygodne proroctwa dotyczące Końca Świata?

Dlaczego przepowiednia starożytnych Majów nie może się spełnić i Koniec Świata nie nastąpi 21 grudnia 2012?

Jak przepowiednie biblijnej Księgi Apokalipsy mówiące o antychryście, tajemniczej liczbie 666, czy plagach ostatecznych mają się do rzeczywistości i czekającej nas przyszłości?

Czy Koniec Świata nastąpi, a jeśli tak, czy powinniśmy się go obawiać?

Poznaj   odpowiedź na wiele pytań, które Cię nurtowały i na te, których być może nigdy sobie nie zadawałeś.

Zobacz  jak autentyczne biblijne proroctwa wypełniły się w przeszłości i poznaj te, które mówią o przyszłości.

 

Arkadiusz Bojko jest duszpasterzem chrześcijańskiej społeczności Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego w Chicago. Jego poprzednie wykłady to:

Jezus Chrystus – Fakty czy Mity? Śmierć i co dalej?  Hebrajczycy w Egipcie i Exodus, Jezus i Jego Ojczyzna.

Jest absolwentem wydziału teologii na Andrews University (Michigan). Archeologia, historia i kultura biblijna oraz proroctwa Biblii są częścią jego zawodowych zainteresowań, które łączy z pasją fotografa.

 

GDZIE?          Copernicus Center – King’s Hall  (3 piętro, windą)

KIEDY?         22 grudnia  (sobota)            godz. 7:30 pm                 Wstęp Wolny

Nic tajemniczego.Czy powinniśmy się bać 21 grudnia 2012? Jak przetrwać Armagedon? Odcinek 12.

John C. Brunt, przekład polski ©Arkadiusz Bojko (Rozdział 7 część 2)

Nic tajemniczego – część 2.

Po pierwsze, musimy zauważyć słowa jakimi posłużył się Jezus w Ewangelii Mateusza 24:26-31. Jego uczniowie zadali Mu pytanie dotyczące zburzenia Jerozolimy i końca świata. Jak stwierdziliśmy wcześniej pewne aspekty Jego wypowiedzi dotyczą jednego wydarzenia, inne drugiego, jeszcze inne obu zagadnień jednocześnie. Jedak żaden z nich nie mówi o tajemniczym pochwyceniu wierzących mającym nastąpić przed Powtórnym Przyjściem. Przeczytajmy uważnie następujący fragment:

„Gdyby więc wam powiedzieli: Oto jest na pustyn – nie wychodźcie; oto jest w kryjówce – nie wierzcie. Gdyż jak błyskawica pojawia się od wschodu i jaśnieje aż na zachód, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego, Bo gdzie jest padlina, tam zlatują się sępy.

A zaraz po udręce owych dni słońce się zaćmi i księżyc nie zajaśnieje swoim blaskiem, i gwiazdy spadać będą z nieba, i moce niebieskie będą poruszone.

I wtedy ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego, i wtedy biadać będą wszystkie plemiona ziemi, i ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłokach nieba z wielką mocą i chwałą,

I pośle aniołów swoich z wielką trąbą, i zgromadzą wybranych jego z czterech stron świata z jednego krańca nieba aż po drugi.”

Rozważmy szereg elementów związanych z serią wydarzeń opisanych przez Jezusa w Ewangelii Mateusza:

 

Zjawisko będzie widzialne tak jak błyskawica, którą widać od wschodu do zachodu.

Ludzie na ziemi będą biadać.

Syn Człowieczy (Jezus Chrystus) powraca.

Powraca w chwale i z mocą.

Wydarzeniu towarzyszy dźwięk wielkiej trąby.

Aniołowie gromadzą ludzi na spotkanie Chrystusa.

 

Z opisu jasno wynika, że nic nie nosi tutaj znamion tajemniczości. Powtórne przyjście Chrystusa będzie widoczne, słyszalne, oraz towarzyszyć mu będą manifestacje mocy i chwały. Ten obraz zgadza się z tym, co znajdujemy w Księdze Objawienia (Apokalipsy) 1:7:

„Oto przychodzi wśród obłoków, i ujrzy go wszelkie oko, a także ci, którzy go przebili, i będą biadać nad nim wszystkie plemiona ziemi. Tak jest! Amen.”

Proroctwo Apostoła Jana dotyczące powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa opisuje najwyraźniej to samo wydarzenie, o którym czytamy w Ewangelii Mateusza r. 24. Tak samo jak tam, mamy tutaj ludzi, którzy będą biadać, jak też przedstawiony jest widzialny charakter zjawiska (ujrzy go wszelkie oko). Ponieważ to co opisuje Ewangelia Mateusza 24:40.41 pokrywa się z opisem Księgi Objawienia, powinniśmy rozumieć fragment z Ewangelii jako komentarz odnoszący się do wydarzeń związanych z powrotem Chrystusa, a nie czegoś co ma mieć miejsce siedem lat wcześniej. Kiedy Jezus mówi o tym, że jeden będzie zabrany, a drugi pozostawiony, po prostu zwraca uwagę na fakt, że nie wszyscy będą zbawieni gdy powróci. Nie implikuje jednak żadnego nagłego i tajemniczego zniknięcia ludzi przed Powtórnym Przyjściem.

Zaczynamy zatem dostrzegać całą serię wydarzeń związanych z powrotem Jezusa Chrystusa. Wśród nich znajduję się głos trąby i jawny, widzialny charakter Jego przyjścia. Jest to znaczące, że gdy patrzymy na obie wypowiedzi apostoła Pawła (1 List do Koryntian 15 i 1 List do Tesaloniczan 4), również zauważymy w nich dźwięk trąby, co wskazuje na fakt, że odnoszą się one do tego samego wydarzenia. Dalszym tego potwierdzeniem jest fakt, że w obu fragmentach jest mowa o zmartwychwstaniu, a zmartwychwstanie następuje przy powtórnym przyjściu Chrystusa (patrz r. 3).

Kiedy przyglądamy się na 1 List do Koryntian 15, musimy zacząć czytanie od w. 51:

„Oto tajemnicę wam objawiam: Nie wszyscy zaśniemy, ale wszyscy będziemy przemienieni. W jednej chwili, w oka mgnieniu, na odgłos trąby ostatecznej; bo trąba zabrzmi i umarli wzbudzeni zostaną jako nie skażeni, a my zostaniemy przemienieni.”

Pismo Święte wcale nie łączy idei szybkiej – w oka mgnieniu – przemiany z poglądem o tajemniczym pochwyceniu na siedem lat przed Powtórnym Przyjściem. Ta przemiana ma miejsce w czasie Powtórnego Przyjścia, kiedy trąba zabrzmi i umarli wzbudzeni zostaną – chodzi tu o to samo wydarzenie, które opisuje Ewangelia Mateusza r. 24.

Zobaczmy teraz jak dobrze ten obraz pasuje z myślą 1 Listu do Tesaloniczan 4:15-18:

„A to wam mówimy na podstawie Słowa Pana, że my, którzy pozostaniemy przy życiu aż do przyjścia Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy zasnęli. Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej zstąpi z nieba; wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie,

Potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem. Przeto pocieszajcie się nawzajem tymi słowy.”

Ten fragment jasno ukazuje sekwencję wydarzeń. Paweł mówi, że ci którzy doczekają żywo nie pójdą do nieba wyprzedzając tych, którzy wcześniej zmarli. Ale jeśli wierzący mieliby być porwani z ziemi na siedem lat przed Powtórnym Przyjściem i zmartwychwstaniem, które ma dopiero wówczas nastąpić, wtedy żywi zostaliby zabrani do nieba przed tymi, którzy umarli – dokładnie, siedem lat wcześniej. Rozwijając swoją myśl apostoł dodaje, że Pan zstąpi z nieba na głos archanioła i trąby Bożej, czyli z elementami łączącymi to wydarzenie z serią innych, które jak już wcześniej zauważyliśmy wiążą się z Powtórnym Przyjściem. Szczególnie ważnym i jasno przestawionym elementem nauki Pawła jest to, że święci zostaną porwani… w obłokach w powietrze, co będzie miało miejsce po widzialnym powrocie Chrystusa i zmartwychwstaniu. Tak więc bycie „porwanym,” czy „pochwyconym” nie może odnosić się do tajemniczego porwania, które ma rzekomo nastąpić siedem lat przed Powtórnym Przyjściem. W Biblii, jest ono nierozerwalnie złączone z innymi wydarzeniami dokonującymi się w trakcie powtórnego przyjścia Chrystusa.

Co zatem będzie się działo w czasie powrotu Chrystusa?

Ciąg dalszy nastąpi

 

 

Nic tajemniczego.Czy powinniśmy się bać 21 grudnia 2012? Jak przetrwać Armagedon? Odcinek 11.

John C. Brunt, przekład polski ©Arkadiusz Bojko (Rozdział 7 część 1)

Nic tajemniczego – część 1.

Kilka dni temu jechałem z kościoła, w którym służę jako pastor na wizytę do pobliskiego szpitala. Czekając na czerwonym świetle zauważyłem, że ciężarówka przede mną miała na zderzaku naklejkę z ciekawym napisem:

„W przypadku gdybym został zabrany* ciężarówka jest twoja.”

Trudno powiedzieć, czy właściciel ciężarówki żartował sobie, czy może dawał w ten sposób świadectwo swojej szczerej wiary w tajemnicze pochwycenie. Jedno jest pewne, że wielu współczesnych chrześcijan bierze ten pogląd na poważnie i jest on całkiem popularny. Seria powieści dotyczących czasów końca sprzedała się w ponad 63 milionach egzemplarzy i nakręcono na jej podstawie cztery filmy. Wszystkie one przedstawiają pogląd, według którego nastąpi tzw. „tajemnicze pochwycenie” prawdziwie wierzących zanim Jezus przyjdzie powtórnie.

W tym rozdziale zajmiemy się czterema sprawami. Po pierwsze, nakreślimy ogólny zarys poglądu o tajemniczym pochwyceniu; po drugie, przyjrzymy się wypowiedziom biblijnym używanym do wspierania tej idei; po trzecie, sprawdzimy uważnie kontekst biblijnych wypowiedzi, by stwierdzić, o czym tak naprawdę mówią; a na koniec zapytamy co z tego wszystkiego wynika?

Czego naucza pogląd o tajemniczym pochwyceniu?

Oto podstawowy scenariusz. Ci, którzy głoszą ten pogląd utrzymują, że siedem lat przed powtórnym przyjściem Chrystusa Bóg po prostu nagle weźmie z ziemi prawdziwych naśladowców Jezusa Chrystusa i zabierze ich do Swojego domu. Życie na ziemi będzie toczyć się dalej, ale prawdziwie wierzący po prostu nagle znikną. Pozwoli im to uniknąć czasu straszliwych prześladowań, które będą miały miejsce w ciągu siedmiu lat poprzedzających powrót Chrystusa na obłokach.

Zgodnie z tym poglądem, w ciągu tych siedmiu lat rządy przejmie antychryst doprowadzając do prześladowań, klęsk i ucisku jakiego nigdy wcześniej nie było. Jednak prawdzi naśladowcy Chrystusa zostaną od tego wszystkiego zachowani. W tym samym okresie odbudowana zostanie świątynia w Jerozolimie, i tak jak niektórzy twierdzą, wszyscy Żydzi przyjmą Jezusa Chrystusa. Również w tym samym czasie, chrześcijanie, którzy nie byli gotowi na pochwycenie będą mieli swoją drugą szansę. Jeśli przetrwają prześladowania jako wierni Bogu, będą mogli być zbawieni w czasie widzialnego Powtórnego Przyjścia Chrystusa.

Zwolennicy poglądu o tajemniczym pochwyceniu wskazują na kilka biblijnych tekstów, które ich zdaniem wspierają ten pogląd. Jeden z nich pochodzi z Ewangelii Mateusza 24:40.41:

„Wtedy dwóch będzie na roli, jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony.Dwie mleć będą na żarnach, jedna będzie wzięta, a druga zostawiona.”

Teksty te interpretowane są w sposób sugerujący, że dwóch ludzi będzie obok siebie i nagle, jeden z nich po prostu zniknie. Według zwolenników poglądu teksty te mówią o nagłym zniknięciu wszystkich prawdziwie wierzących w czasie tajemniczego pochwycenia.

Kolejny fragment, używany do podtrzymywania tego poglądu pochodzi z 1 Listu do Koryntian 15:51.52, gdzie apostoł Paweł stwierdza, że wierzący zostaną przemienieni w oka mgnieniu:

„Oto tajemnicę wam objawiam: Nie wszyscy zaśniemy, ale wszyscy będziemy przemienieni. W jednej chwili, w oka mgnieniu, na odgłos trąby ostatecznej; bo trąba zabrzmi i umarli wzbudzeni zostaną jako nie skażeni, a my zostaniemy przemienieni.”

Obrońcy poglądu uważają, że ten tekst odnosi się właśnie do błyskawicznego pochwycenia, które będzie miało miejsce na początku okresu prześladowań. Ludzie będą zajmować się swoimi codziennymi sprawami, gdy nagle po prostu znikną. Co więcej, wielu dopatruje się w słowach „porwani,” znajdujących się w 1 Liście do Tesaloniczan 4:17 przesłania o tym, że Bóg nagle zabierze prawdziwych chrześcijan do nieba:

„Potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem.”

Kiedy jednak przyjrzymy się wszystkim tym trzem fragmentom w ich kontekście odkryjemy zupełnie inny obraz. Zauważamy, że ma niczego tajemniczego w wydarzeniu, które opisują. W rzeczywistości, wszystkie odnoszą się do tego samego wydarzenia jakim jest powtórne przyjście Chrystusa, wydarzenia, które będzie widoczne dla wszystkich. Przyjrzyjmy się dowodom.

Ciąg dalszy nastąpi

 

*Chodzi o tzw. „secret rapture,” czyli „tajemnicze pochwycenie.” Pogląd, według którego wierni naśladowcy Chrystusa zostaną w końcowym okresie historii w nagły i niewidzialny dla innych sposób zabrani z tej ziemi, podczas gdy życie będzie się toczyć dalej, ale już bez nich.

 

Oszukani Wybrani? Czy powinniśmy się bać 21 grudnia 2012? Jak przetrwać Armagedon? Odcinek 10.

John C. Brunt, przekła polski ©Arkadiusz Bojko (Rozdział 6 część 2)

Oszukani – wybrani? Cz. 2.

Drugim zabezpieczeniem [przed zwiedzeniami] jest to, abyśmy nigdy nie pozwolili komuś przejąć kontroli nas naszym myśleniem. Zwodziciele często próbują wypłukać nam mózg. Bóg oczekuje od nas, że będziemy posługiwać się umysłem, w który nas wyposażył. Niektórzy ludzie błędnie stawiają wiarę i Pismo Święte po jednej stronie, a rozum po drugiej. Jest to jednak fałszywy podział. Nasz umysł jest bowiem jedynym kanałem przez który możemy poznawać Boga, słuchać tego co mówi Pismo i posiąść wiarę. Dlatego, gdy Jezus szedł z dwoma Swoimi uczniami drogą do Emaus

„…otworzył im umysły, aby mogli zrozumieć Pisma” (Ewangelia Łukasza 24:45).

A kiedy apostoł Paweł był zaniepokojony tym, że Koryntianie coraz bardziej uzależniali się od zewnętrznych przejawów działania Ducha Świętego, takich jak mówienie innymi językami, gdy czynili te znaki, a nie wiarę w Chrystusa, dowodami duchowego zdrowia, napisał:

Będę się modlił duchem, będę się modlił i rozumem; będę śpiewał duchem, będę też śpiewał i rozumem.” (1 List do Koryntian 14:15)

Służymy Bogu naszym umysłem, co oznacza, że nigdy nie powinniśmy nikomu pozwolić przejąć kontroli nad naszym myśleniem. Pierwszym krokiem w kierunku zwiedzenia jest pozwolenie komuś, aby myślał za nas. Pierwszym wynikiem tego jest utrata duchowego zdrowia, za czym może podążyć tragedia fizyczna. Dość często, ci tak zwani mesjasze zachęcają swoich naśladowców do niemoralności seksualnej, czy gwałcenia innych Bożych praw, a w końcu doprowadzają ich do śmierci.

Bóg obdarzył każdego z nas przywilejem i odpowiedzialnością samodzielnego myślenia pod kierunkiem Jego Słowa i Jego Ducha. Taka wolność nie zawsze jest łatwa, więc może to być czasami pokusą, by przerzucić odpowiedzialność wolnego życia pod Bożym prowadzeniem na kogoś innego. Przypomina mi to czasy, kiedy pracowałem jako voluntariusz w więzieniu stanowym. Kilku więźniów akurat niedawno zbiegło z zakładu karnego. W każdym z przypadków byli natychmiast schwytani. Zapytałem kapelana, jak to się dzieje, że tak wielu udaje się uciec, skoro mury wydają się nie do przebycia? Powiedział mi wówczas, że ci ludzie nie uciekali „z więzienia” ale „do więzienia.” Brzmiało to nieprawdopodobnie, ale zapewnił mnie, że tak właśnie jest. Wyjaśnił mi, że w każdym z tych przypadków więźniowie ci odbywali  kilka ostatnich tygodni swojego wyroku i wykonywali pracę na zewnątrz, co było częścią programu resocjalizacyjnego przygotowującego ich do życia na wolności. Kiedy kapelan zapytał ich dlaczego uciekali, skoro za parę tygodni i tak mieli być wypuszczeni, odpowiadali, że nie mogli już wytrzymać za kratkami ani jednego dnia dłużej. Było to nieprawdą. Kapelan wyjaśnił mi, że prawdziwą przyczyną próby ucieczki było to, iż wiedzieli, że gdy zostaną schwytani, ich wyrok zostanie przedłużony, dzięki czemu nie będą musieli się zmierzyć z odpowiedzialnością wolnego życia. Więc tak naprawdę, uciekali spowrotem do więzienia! Kiedykolwiek próbujemy uniknąć odpowiedzialności wiążącej się z wolnością używania własnego umysłu, którym Bóg nas obdarował, owieramy się na zwiedzenie.

Ale jest jeszcze i trzecie zabezpieczenie. Jeśli jesteśmy tak blisko Jezusa, że przyzwyczajamy się do Jego głosu i potrafimy go rozpoznać, czynimy zakusy zwodzicieli trudniejszymi. Utrzymując łączność z Bogiem przez studium Pisma Świętego i modlitwę możemy poznać Go tak dobrze, że będziemy w stanie czarno na białym zauważyć co jest zwiedzeniem. Znajomość Jezusa i bycie z Nim w zażyłości jest trzecim i najważniejszym zabezpieczeniem.

Kiedy moja, obecnie dorosła, Córka miała jeden roczek, znaleźliśmy małego rudego kotka na środku zatłoczonego parkingu. Obawiając się, że kierowcy mogą go nie zauważyć i przejechać, uratowaliśmy go. Zabraliśmy go ze sobą, ale powróciliśmy następnego dnia, by pukając do okolicznych domów spróbować odnaleźć do kogo kociak należał. No i udało się, odnaleźliśmy jego dom. Właściciele mówili, że było im przykro z powodu tego, że kotek się zagubił, ale w tym samym czasie próbowali nam go oddać wraz częścią jego rzeczy, które im zostały. W związku z tym, że nasza córka już zdążyła sie w kotku zakochać, nie mieliśmy zbyt dużego wyboru.

Przez kolejne 21.5 roku Laura i kot towarzyszyli sobie nieustannie. Laura na początku nie potrafiła wypowiedzieć słowa „kiciuś.” Najbliższe co mogła powiedzieć, to „kiptap.” I to w końcu stało się jego imieniem. Kotka zwijała się w kłębek zasypiając przy szyi Laury. Mamy zdjęcia tej samej sceny, gdy Laura miała 1 rok, 7 lat, gdy była nastolatką i gdy miała 21 lat.

Gdy Laura rozpoczęła studia wyprowadzając się z domu do akademika, kotka została ze mną i moją żoną, ale kiedykolwiek nasza córka odwiedzała dom, kotka była przy drzwiach witając ją. W końcu się zestarzała i zaczęła przygasać. Utraciła powonienie, słuch, wzrok, a w końcu miała problem, by w ogóle odnaleźć się w mieszkaniu. Musieliśmy kłaść jej jedzenie obok samego nosa, gdyż inaczej nie potrafiłaby go znaleźć.

Była jednak niesamowita. Pomimo tego, że utraciła węch, wzrok, słuch i nie potrafiła odnaleźć się w mieszkaniu, kiedykolwiek Laura wracała do domu, gdy wchodziła przez drzwi, kotka była już tam, by ją przywitać. Wyglądało to tak, jakby coś, ponad jej zmysłami, ciągnęło ją do Laury. Właśnie tak dobrze ją znała i tak blisko były ze sobą.

Jeśli jesteśmy blisko Jezusa, nie będziemy zmanipulowani przemyślnym zwiedzeniem ostatnich dni, kiedy szatan będzie pracował z wielką zręcznością, aby – jeśli to tylko możliwe – zwieść i wybranych. Szatan będzie się nawet starał przybrać postać anioła światłości (2 List do Koryntian 11:14). Możemy się jednak zabezpieczyć poznając biblijną naukę o tym, jak będzie wyglądało Powtórne Przyjście Chrystusa, używając danego nam przez Boga umysłu zgodnie z jego przeznaczeniem i nie pozwalając, by ktokolwiek nas kontrolował, czy za nas myślał, oraz będąc blisko z Jezusem Chrystusem, tak abyśmy potrafili rozpoznać Jego głos.

Ciąg dalszy nastąpi

 

 

 

Oszukani Wybrani? Czy powinniśmy się bać 21 grudnia 2012? Jak przetrwać Armagedon? Odcinek 9.

John C. Brunt, przekład polski ©Arkadiusz Bojko (Rozdział 6 część 1)

Oszukani – wybrani?

W czasach Jezusa nie brakowało mesjaszy. Wielu ludzi twierdziło, że nimi są. Nowy Testament wspomina nawet niektórych z nich. W rozdziale 5. Księgi Dziejów Apostolskich, gdy Saduceusze aresztowali apostołów – Piotra i Jana – i przyprowadzili ich przed wysoką radę żydowską – Sanchedryn, jeden z mądrych rabinów dał pewną radę, w sytuacji, gdy szukano pretekstu do ich zabicia.

„A gdy to usłyszeli, wpadli we wściekłość i chcieli ich zabić. W Radzie Najwyższej powstał jednak pewien faryzeusz, imieniem Gamaliel, nauczyciel zakonu, którego cały lud poważał, polecił usunąć na chwilę apostołów I rzekł: Mężowie izraelscy, rozważcie dobrze, co z tymi ludźmi chcecie uczynić. Albowiem nie tak dawno wystąpił Teudas, podając siebie za nie byle kogo, do którego przyłączyło się około czterystu mężów; gdy on został zabity, wszyscy, którzy do niego przystali, rozproszyli się i zniknęli. Po nim wystąpił w czasie spisu Juda Galilejczyk i pociągnął lud za sobą; ale i on zginął, a wszyscy, którzy do niego przystali, poszli w rozsypkę. Toteż teraz, co się tyczy tej sprawy, powiadam wam: Odstąpcie od tych ludzi i zaniechajcie ich; jeśli bowiem to postanowienie albo ta sprawa jest z ludzi, wniwecz się obróci; Jeśli jednak jest z Boga, nie zdołacie ich zniszczyć, a przy tym mogłoby się okazać, że walczycie z Bogiem.” (Dzieje Apostolskie 5:33-39)

Tych dwóch, którzy zostali tu przedstawieni z imienia zdecydowanie nie było jedynymi pretendentami do tytułu mesjasza. Wygląda na to, że wszyscy działali według pewnego schematu. Charyzmatyczny lider gromadził wokół siebie ludzi dając im wspaniełe obietnice o tym, jak to zamierza odnieść zwycięstwo nad Rzymianami. Manipulowali ludźmi tak, by robili wszystko, co będą im kazali, po czym prowadzili ich do pewnej klęski. Jeden z nich zgromadził swoich naśladowców nad rzeką Jordan obiecując, że rzeka rozstąpi się przed nimi, tak samo jak przed Izraelitami, gdy wkraczali do Kanaanu. Niestety, rzeka nie rozstąpiła się i zostali zabici przez władze. Inny, zgromadził naśladowców na Górze Oliwnej, z której widać było świątynię i obwieścił, że mury świątynne runą, tak samo jak runęły mury Jerycha w czasie Exodusu. Obietnica nie spełniła się i władze zabiły jego naśladowców.

Kiedy przyszedł Jezus, prawdziwy Mesjasz, wiedział, że fałszywi mesjasze nie przestaną zwodzić ludzi. Zdawał sobie również sprawę z tego, że problem fałszywych mesjaszy nasili się jeszcze bardziej przed Jego powtórnym przyjściem. Właśnie dlatego ostrzegł Swoich uczniów.

Pewnego dnia, siedząc z uczniami na Górze Oliwnej Jezus zapowiedział im, że przyjdzie taki dzień, kiedy po świątyni nie pozostanie kamień na kamieniu. Uczniowie oniemieli z wrażenia. Jak to się stanie? Coś takiego – ich zdaniem – mogło wydarzyć się jedynie w wyniku końca świata. Zaczęli Go wypytywać.

„A gdy siedział na Górze Oliwnej, przystąpili do niego uczniowie na osobności, mówiąc: Powiedz nam, kiedy się to stanie i jaki będzie znak twego przyjścia i końca świata?” (Ewangelia Mateusza 24:3)

Mieli tylko jedno pytanie, gdyż w ich świadomości zburzenie świątyni równało się z końcem świata. Gdy więc Jezus wyjaśniał im to, tak jak sprawozdaje Mateusz w dalszej części tego rozdziału, niektóre wydarzenia odnosiły się do zburzenia świątyni, niektóre do końca świata, jeszcze inne do obu tych wydarzeń. Ale również wtedy, Jezus tak naprawdę nie odpowiedział na ich pytanie, które dotyczyło znaków wskazujących na to kiedy nastąpi koniec. Innymi słowy, uczniów Jezusa interesowały pytania z rodzaju jak i kiedy?

Jezus przekierował ich myślenie przez sposób w jaki udzielił odpowiedzi. Nie powiedział im kiedy, podając tylko kilka rozpoznawalnych wydarzeń związanych z końcem świata. Jego troską było natomiast ostrzec ich przed fałszywymi mesjaszami, czy chrystusami, którzy będą się starali ich zwieść. W rzeczy samej, Jezus jest tak przejęty tym zagadnieniem, że powtarza je w tym rozdziale aż trzykrotnie.

Rozpoczął tym ostrzeżeniem:

„Baczcie, żeby was kto nie zwiódł. Albowiem wielu przyjdzie w imieniu moim, mówiąc: Jam jest Chrystus, i wielu zwiodą.” (w. 4,5)

Jezus stara się ochronić Swoich naśladowców przed zwiedzeniem i to zarówno tych żyjących w pierwszym, jak i w dwudziestym przerwszym stuleciu. W połowie Swojego przemówienia Jezus stwierdza:

I wówczas wielu się zgorszy i nawzajem wydawać się będą, i nawzajem nienawidzić. I powstanie wielu fałszywych proroków, i zwiodą wielu. A ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie. A kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.” (w. 10-13)

Jednak nawet te dwa wyraźne ostrzeżenia nie były wystarczające. Pod koniec Swojego przemówienia Jezus dołączył do niego kilka dodatkowych szczegółów.

„Gdyby wam wtedy kto powiedział: Oto tu jest Chrystus albo tam, nie wierzcie. Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i czynić będą wielkie znaki i cuda, aby, o ile można, zwieść i wybranych. Oto przepowiedziałem wam. Gdyby więc wam powiedzieli: Oto jest na pustyni – nie wychodźcie; oto jest w kryjówce – nie wierzcie. Gdyż jak błyskawica pojawia się od wschodu i jaśnieje aż na zachód, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego,” (w. 23-27)

Chrystus stwierdził, że te uszustwa będą tak sprytne i zwodnicze, że będą mogły doprowadzić do zwiedzenia nawet tych, którzy wierzą w Niego i ufają Mu. Prawdopodobnie większość z nas nie twierdziłaby, że należy do grona wybranych, w jakim zatem miejscu stawia to nas? Jak my możemy ustrzec się od zwiedzenia? Najwyraźniej szatan będzie starał się robić wszystko, by nas oszukać i zwieść.

Na szczęście, zarówno w tym rozdziale, jak i w innych częściach Nowego Testamentu, Jezus zostawia nam pewne zabezpieczające nas wskazówki. Jeśli zwiedzenia będą tak przebiegłe, by oszukać nawet wybranych, powinniśmy zwrócić szczególną uwagę na ostrzeżenia Jezusa. Co zatem robić, by być bezpiecznym?

Jezus podaje nam pewne podstawowe informacje, które natychmiast eliminują większość twierdzeń fałszywych mesjaszy. Po pierwsze, Jezus wyjaśnia, że Jego powtórne przyjście będzie wydarzeniem widocznym dla wszystkich. Będzie to tak jak z błyskawicą, którą widać od wschodu do zachodu. Takie zjawisko z pewnością nie jest tajemnicze. Oznacza to, iż każdy, kto twierdzi, że Jezus już powrócił i znajduje się w jakimś miejscu, do którego powinniśmy się udać, by go zobaczyć, mówi o fałszywym Chrystusie. Gdy On powróci, wszyscy będą o tym wiedzieli. Nie pokaże się w jakimś tajemniczym miejscu, czy nawet na arenie. Jego przyjście będzie widoczne dla wszystkich.

Po drugie, w 1 Liście do Tesaloniczan 4:16,17 Biblia podaje kolejny fakt dotyczący powrotu Jezusa, który powinien nas zapezpieczyć. Jest tam napisane, że gdy Jezus powróci, pozostanie w powietrzu, a my zostaniemy podniesieni do Niego z ziemi.

„Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej zstąpi z nieba; wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, Potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem.”

W rezultacie, możemy być pewni, że każdy, kto stanie tutaj na ziemi, wraz z nami i będzie twierdził, że jest Mesjaszem, czy Chrystusem, który powrócił, jest w błędzie. Tak więc, pouczając o sposobie Swojego powrotu Jesus tym samym chroni nas przed zwiedzeniem.

Drugi adwent (przyjście) Jezusa Chrystusa będzie zjawiskiem widocznym dla wszystkich. Zobaczą Go wszyscy. Zabierze z ziemi wszystkich ludzi aby spotkali się z Nim w powietrzu. Te biblijne fakty każdemu z nas, mieszkańców ziemi, możliwość twierdzenia, że jesteśmy  Chrystusem, który powrócił. Te same biblijne fakty eliminują wszystkie twierdzenia jakoby Chrystus już był w jakimś tajemniczym miejscu na ziemi.

Niestety, kiedy dzisiaj powstają fałszywi chrystusowie efekty tego są zwykle takie same jak w przeszłości, w pierwszym stuleciu. Niezależnie od tego, czy jest to Jim Jones czy David Koresh, ludzie wciąż prowadzeni są na zatracenie. Właśnie dlatego tego typu twierdzenia są aż tak niebezpieczne. Naszym pierwszym zabezpieczeniem przed tymi zwiedzeniami jest poznanie biblijnych faktów o powtórnym przyjściu Chrystusa.

Ciąg dalszy nastąpi

Czy powinniśmy się bać 21 grudnia 2012? Jak przetrwać Armagedon? Odcinek 8.

John C. Brunt, przekład polski ©Arkadiusz Bojko (Rozdział 5)

Jakieś 50 lat temu popularna w tamtych czasach grupa folkowa the Kingston Trio śpiewała piosenkę zatytułowaną „The Merry Minuet” (Radosny Menuet). Muzyka może i była radosna, ale nie słowa. Tekst był mniej więcej taki:*

„Demonstrują w Afryce. Głodują w Hiszpanii. Huragan na Florydzie, a w Teksasie potrzebują deszczu.

Cały świat ropieje z powodu chorej duszy.

Francuzi nienawidzą Niemców, Niemcy nienawidzą Polaków.

Włosi nienawidzą Jugosławian, Południowo-Afrykańczycy nienawidzą Holendrów, a ja nie lubię nikogo!

Ale możemy być spokojni, wdzięczni i dumni, gdyż ludzkość została obdażona chmurą w kształcie grzyba.

I wiemy to na pewno, że któregoś pięknego dnia, ktoś wznieci iskrę… i wszyscy wylecimy w powietrze.

Demonstrują w Afryce, waki w Iranie. Czego nie dokona natura… dokonamy sami…”

Tak było 50 lat temu. Nie pasuje to do obrazu współczesności, prawda? – …a może jednak? Niektóre problemy chyba się nie skończyły. W rzeczy samej, jeszcze się zaostrzyły. Żyjemy w świecie bólu i problemów. Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że żyjemy na świecie śmierci. A mimo to, na tym świecie, gdzie grozi nam grzyb wybuchu nuklearnego, na świecie gdzie porwany samolot pasażerski staje się bronią masowej zagłady, w świecie, na którym pochowamy naszych bliskich, chyba że nas pochowają wcześniej, apostoł Jan, jeden z pisarzy Nowego Testamentu, miał odwagę stwierdzić, że możemy już teraz – w tym świecie – mieć życie wieczne. Możemy zrozumieć jak obietnica życia wiecznego może znaleźć swoje urzeczywistnienie w przyszłości, w innym świecie, wolnym od grzechu i śmierci. Jednak Jan mówi o życiu wiecznym jako czymś w czasie teraźniejszym, dostępnym dla tych, którzy wierzą w Jezusa Chrystusa. Przyjrzyjmy się kilku tekstom, w których wyraża on to paradoksalne twierdzenie, a potem zastanowimy się jak znaleźć w tym sens. Oto pięć tekstów w temacie życia wiecznego, wszystkie pochodzą albo z Ewangelii, albo z Listów Jana.

Ewangelia Jana 3:36

„Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny, kto zaś nie słucha Syna, nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży na nim.”

Apostoł stwierdza, że ktokolwiek wierzy w Syna, albo ufa Synowi (Synowi Bożemu, Jezusowi Chrystusowi) ma życie wieczne. Jan nie napisał, że „może mieć” albo, że „mógłby mieć” życie wieczne. Nie twierdzi również, że „będzie mieć” życie wieczne kiedyś, w przyszłości. Raczej stwierdza, że „ma” – teraz – życie wieczne. Dla kontrastu zakłada również, że nie ciąży na nim gniew Boży.

Ewangelia Jana 5:24-30

„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto słucha słowa mego i wierzy temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł ze śmierci do żywota. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, zbliża się godzina, owszem już nadeszła, kiedy umarli usłyszą głos Syna Bożego i ci, co usłyszą, żyć będą. Jak bowiem Ojciec ma żywot sam w sobie, tak dał i Synowi, by miał żywot sam w sobie. I dał mu władzę sądzenia, bo jest Synem Człowieczym.

Nie dziwcie się temu, gdyż nadchodzi godzina, kiedy wszyscy w grobach usłyszą głos jego;

I wyjdą ci, co dobrze czynili, by powstać do życia; a inni, którzy źle czynili, by powstać na sąd.

Nie mogę sam z siebie nic uczynić. Jak słyszę, tak sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy, bo staram się pełnić nie moją wolę, lecz wolę tego, który mnie posłał.”

Zauważmy kilka rzeczy, które Jan wypowiada w odniesieniu do tych, którzy słuchają słów Jezusa i wierzą w nie. Po pierwsze, mają życie wieczne. Znowu, jest to w czasie teraźniejszym. Jezus mówi na temat obecnej rzeczywistości. Po drugie, przechodzą z śmierci do życia – kolejna teraźniejsza rzeczywistość. Następnie mówi, że zbliża się godzina, owszem już nadeszła, kiedy umarli ożyją. Oczywiście, Jezus ma tu na myśli duchowe życie i duchową śmierć, ponieważ w wierszach 28-30 kontrastuje je z rzeczywistym zmartwychwstaniem. Ci, którzy mają życie wieczne nie tylko przechodzą z śmierci do żywota, ale również nie będą sądzeni. Wszystko to w czasie teraźniejszym.

To wszystko nie neguje jednak obietnicy literalnego zmartwychwstania w przyszłości. Zauważ, że w wierszu 28 Jezus mówi, że nadchodzi godzina (nie utrzymuje, że już nadeszła) – kiedy zmarli, którzy są w grobach wstaną znowu do życia.

Tak więc Jezus, zgodnie z tym, co zapisał Jan, czyni różnicę pomiędzy życiem wiecznym a przyszłym zmartwychwstaniem, kiedy Chrystus powróci na nasz świat. Życie wieczne zawiera w sobie przyszłe zmartwychwstanie i następującą po nim wieczność z Bogiem, ale jest coś jeszcze. Życie wieczne to rodzaj, jakość życia, które wierzący już obecnie otrzymuje w Jezusie Chrystusie.

Ewangelia Jana 6:53.54

„Na to rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, jeśli nie będziecie jedli ciała Syna Człowieczego i pili krwi jego, nie będziecie mieli żywota w sobie. Kto spożywa ciało moje i pije krew moją, ten ma żywot wieczny, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.”

Przedstawiona jest tutaj ta sama idea. Wierzący otrzymują duchowy pokarm przez Chrystusa i mają życie wieczne – teraz, a Jezus wskrzesi ich w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym. Życie wieczne to rodzaj życia, którego możemy doświadczyć już teraz, ale obejmuje też ono przyszłe zmartwychwstanie, kiedy umarli zostaną podniesieni ze swego snu śmierci w grobach.

Ewangelia Jana 17:3

„A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś.”

W tym miejscu, w modlitwie, którą Jezus kieruje do Ojca w noc przed Swoją śmiercią Jezus definiuje na czym polego istota życia wiecznego. Jest to poznanie Boga i Jego Syna, Jezusa Chrystusa. Bóg, jest źródłem wszelkiego życia i gdy jesteśmy z Nim związani mamy życie – wieczne życie. Jest to rodzaj życia, które pochodzi od Boga, oraz obietnica zmartwychwstania, jak również wiecznego życia z Bogiem w przyszłości. Spójrzmy na jeszcze jeden tekst.

1 List Jana 5:13.14

„To napisałem wam, którzy wierzycie w imię Syna Bożego, abyście wiedzieli, że macie żywot wieczny. Taka zaś jest ufność, jaką mamy do niego, iż jeżeli prosimy o coś według jego woli, wysłuchuje nas.”

Jeśli jesteśmy złączeni z Chrystusem wówczas nie tylko mamy życie wieczne, ale będziemy wiedzieli, że je posiadamy. Mamy pewność, ponieważ tak jak mówi stara pieśń autorstwa Fanny Crosby: „O, błoga pewność, Jezus jest mój!” – otrzymaliśmy Boże zapewnienie.

Jeśli porównamy te wszystkie teksty wyłania się z nich jasne przesłanie. Ufać Jezusowi Chrystusowi, jako Synowi Bożemu i naszemu Zbawicielowi, oznacza nie tylko wolność od gniewu Bożego, ale również od obaw przed sądem. Oznacza to też, że już teraz przeszliśmy z śmierci do życia i chociaż być może umrzemy w tym świecie, będzie to jedynie tymczasowy sen do czasu zmartwychwstania przy powtórnym przyjściu Chrystusa, kiedy On wzbudzi nas do życia z Bogiem na wieki.

Jaką to czyni różnicę? W dalszym ciągu żyjemy na świecie śmierci, w którym ciągle grzebiemy naszych ukochanych. Czy są to tylko zwykłe słowa? Wierzę, że to poselstwo przekształca obecne życie na kilka sposobów.

Po pierwsze, uwalnia nas od obaw i zatroskania o status naszego zbawienia i relacji z Bogiem. Mamy życie wieczne już teraz. Nie jest to jednak arogancja, która każe nam myśleć, że osiągnęliśmy to niezależnie od tego co robimy. Ponieważ Chrystus jest źródłem naszego życia i nedziei, musimy mieć nasze oczy zawsze zwrócone na Niego. Kiedy poklepujemy się po plecach i patrzymy na nasze domniemane osiągnięcia, odrywamy nasz wzrok od Chrystusa. Tak samo, kiedy katujemy się myśleniem, że nikt kto jest tak zły jak my nie może być zbawiony, robimy to samo, nie patrzymy na naszego Zbawiciela. W jednym i drugim przypadku koncentrujemy się na sobie i jesteśmy w niebezpieczeństwie. Kiedy jednak w centrum postawimy Chrystusa, możemy mieć spokój i pewność. Nie będziemy musieli już dłużej zamartwiać się o nasze zbawienie. Pismo Święte obiecuje, że ten sam Bóg, który rozpoczął w nas dobre dzieło będzie prowadził je dalej aż do zakończenia w dniu Jezusa Chrystusa (List do Filipian 1:6).

Po drugie, zmienia to nasze podejście do czasów ostatecznych. Zamiast nerwowych prób i dociekania, które z wydarzeń są zapowiedzią końca, wypatrujemi i tęsknimy za powrotem Jezusa Chrystusa, ponieważ to oznacza, że ujrzymy go twarzą w twarz. Nie panikujemy z powodu końca czasu, ponieważ zdajemy sobie sprawę, że i tak już żyjemy w czasach końca znając Jezusa i mając z nim społeczność. Chociaż nie widzimy go jeszcze twarzą w twarz, nasze obecne z nim doświadczenie daje nam pewność, że „twarzą w twarz” nadejdzie wkrótce.

Na koniec, nasza pewność uzdalnia nas do oddania naszego życia w służbie Bogu i dla Jego Królestwa. W Ewangelii Mateusza 10:39 Pan Jezus mówi, że ci którzy będą się starali zachować swoje życie utracą je, a ci którzy utracą je dla Chrystusa, odnajdą je. Oddając życie Bogu odnajdujemy prawdziwe życie. Nasze zaufanie do Boga pozwala nam podjąć ryzyko dla sprawy Królestwa Bożego.

Nie chodzi tutaj o lekkomyślność. Mam 5.5 letniego wnuka, dla którego określenie „niebezpieczne” jest zawsze zaproszeniem do spróbowania. Jeśli coś jest niebezpiecznie, chce to zrobić i czasami jego pragnienia stają w konflikcie ze zdrowym rozsądkiem. Dla odmiany, jego 2.5 letni braciszek jest bardzo rozważny i często doradza ostrożność swojemu starszemu bratu. Moja córka nazywa czasem tego młodszego rodzicielskim asystentem.

Bóg nie oczekuje od nas podejmowania ryzyka dla zabawy. Ale zaprasza nas, byśmy zamiast żyć samolubnie oddali nasze życie w służbie dla innych. Nasza pewność życia wiecznego uzdalnia nas do tego.

Przychodzi mi na myśl mój nieżyjący już przyjaciel. Dorastał w Nowym Jorku i kochał to miasto. Był tam nauczycielem i dobrze prosperującym inżynierem. Kochająca żona, dwójka małych dzieci, cudowna rodzina. Otrzymał burzące cały dotychczasowy porządek jego życia zaproszenie do opuszczenia ukochanego miasta, dobrze zapowiadającej się kariery i przeniesienia się do małego miasteczka nazywającego się Walla Walla, w południowo-wschodniej części stanu Washington, by tam, w małym chrześcijańskim college’u rozpocząć wydział inżynierski. Był to rok 1947.

Mając poczucie, że to Bóg działa przez to zaproszenie, wraz z rodziną przemierzają cały kontynent. Doświadczają niesamowitego szoku kulturowego. Walla Walla w stanie Washington nie wyglądało (i wciąż nie wygląda) jak Nowy Jork. Będąc już tam, spędził wraz z żoną pierwsze tygodnie pobytu szorując na kolanach stare wojskowe baraki, które miały służyć jako lokum jego nowego przedsięwzięcia. Ed Cross został w Walla Walla aż do swojej śmierci doprowadzając do powstania doskonałej, w pełni akredytowanej wyższej uczelni technicznej, która obecnie nazwana jest jego imieniem: Wydział Inżynierski imieniem Edwarda F. Crossa, na Walla Walla University. Pamiątkowa tabliczka cytuje jego zdanie, które wypowiedział odchodząc na emeryturę:

„To nie była praca; to było powołanie przez Pana.”

Nasza pewność życia wiecznego w Chrystusie, zarówno teraz jak i w przyszłości, uzdalnia nas do podążenia za Bożym wezwaniem oddania siebie w pełnej samopoświęcenia służbie dla Niego i innych.

Ciąg dalszy nastąpi

*www.sing365.com/music/lyric.nsf/The-Merry-Minuet-Lyrics-Kingston-Trio/ACA0598DAB3DOB248256BF000238FD2

Czy powinniśmy się bać 21 grudnia 2012? Jak przetrwać Armagedon? Odcinek 7.

John C. Brunt, przekład polski ©Arkadiusz Bojko (Rozdział 4)

Wygląda na to, że już w Nowym Testamencie niektórzy ludzie byli zaniepokojeni faktem, że spełnienie obietnicy powrotu zabiera Jezusowi dość dużo czasu. W księdze Apokalipsy (Objawienia) 6:10 przedstawiony jest symboliczny obraz dusz znajdujących się pod ołtarzem*, które reprezentują chrześcijańskich męczenników, wołających do Boga zapytanie o czas rozpoczęcia Bożego sądu:

I wołały donośnym głosem: Kiedyż, Panie święty i prawdziwy, rozpoczniesz sąd i pomścisz krew naszą na mieszkańcach ziemi?

Ewangelia Materusza rozdział 25 przedstawia szereg historii o Powtórnym Przyjściu Chrystusa. W przypowieści o dziesięciu pannach, pan młody opóźnia swoje przybycie, a w przypowieści o rozdanych talentach, pan wyjechał daleko i na długi czas. Mateusz jakby przygotowuje swoich czytelników na dłuższy niż oczekiwali czas do powrotu Jezusa.

Po pierwsze, musimy pamiętać o tym, co zauważyliśmy wcześniej w Księdze Dziejów Apostolskich 1:6-11. Jezus stwierdził wyraźnie, że odgadnięcie czasu i pory powrotu nie było sprawą Jego naśladowców. Byli oni odpowiedzialni za świadczenie o tym czego Jezus dokonał. Czy możemy jednak utrzymywać nadzieję przez tak długo? Czy 2,000 lat to nie jest zbyt długie oczekiwanie?

Nie, jeżeli będziemy pamiętać, że sednem nie jest kwestia czasu, ale zaufanie do Boga. Jedynie Bóg zna dokładny czas powrotu Jezusa (Ewangelia Mateusza 24:36). Bóg nie prosił nas o to, byśmy wyliczali czy rozszyfrowywali daty, ale byśmy ufali, świadczyli i wiernie wykonywali Jego dzieło aż powróci. Trzeba przyznać, że jest to szczególnie trudne zadanie dla niecierpliwego pokolenia, takiego jak my. Ale właśnie do tego prowadzi nas ufność do Boga. Bóg potwierdził Swoją obietnicę przez wzbudzenie Jezusa z martwych. Ufamy, że skoro widzieliśmy już pierwszy owoc, w stosownym dla Boga czasie zobaczymy i resztę.

Trudno nam jednak czekać. Tak jak powiedziałem, nie jesteśmy przyzwyczajeni do czekania. Ostatnio podróżowałem wraz z moim synem i siedmioletnim wnukiem Markusem ze Spokane, w stanie Washington do Nowego Jorku. Mieliśmy przesiadkę w Chicago. Samolot ze Spokane przyleciał na czas, a nawet wylądował trochę wcześniej. Wysiedliśmy z samolotu w sektorze B i wpatrzyliśmy się w duży monitor, by znaleźć informację o tym skąd odlatuje nasz następny samolot. Dowiedzieliśmy się, że odlatuje z sektoru C, a obok numeru lotu na monitorze wyświetlone były dwa wspaniałe słowa – „o czasie.”

Markusowi bardzo podobało się przejście z sektoru B do sektoru C. Zjechaliśmy w dół ruchomymi schodami, przeszliśmy pod pasami startowymi, a następnie weszliśmy na długi jadący chodnik otoczony z góry i po bokach kolorowymi neonami. Wokół nas słychać było dźwięki dzwonów rurowych. Markus chciał przejechać się jeszcze raz. Pozwoliliśmy mu, gdyż mieliśmy jeszcze czas. Gdy dotarliśmy w końcu do naszej bramki, jeszcze raz rzuciliśmy okiem na monitor informacyjny tylko po to, by stwierdzić, że dwa wspaniałe słowa – „o czasie, zostały zastąpione innymi, niezbyt wspaniałymi – „lot odwołany.”

Udałem się po pomoc do punktu obsługi klienta, stwierdziłem jednak, że nie ma tam nikogo, jedynie automatyczna budka informacyjna, z której nie potrafiłem skorzystać. Nie ma problemu, pomyślałem, gdyż z boku budki znajdował się telefon, do kontaktu z osobą z informacji. Wybrałem numer, ale zgłosiło się nagranie, z którego dowiedziałem się, że w informacji nie ma już nikogo. Wyjąłem mój telefon komórkowy i zadzwoniłem do linii lotniczych gdzie dowiedziałem się, że wpisano nas już na kolejny lot, pięć godzin później.

Nie trzeba wyjaśniać, że byliśmy sfrustrowani, gdyż mieliśmy już plany na wieczór w Nowym Jorku, które właśnie legły w gruzach. Wówczas dowiedzieliśmy się, że jest jeszcze inny lot, dwie i pół godziny później i że możemy wpisać się na listę oczekujących pasażerów. Nie mieliśmy wiele nadziei na to, by się załapać, gdyż posiadaliśmy numer 17, a po chwili czekania przesunęliśmy się na miejsce 20. Jednak tuż przed zakończeniem usadzania pasażerów wywołano nasze nazwiska i dostaliśmy się na samolot. Choć przyniosło nam to ulgę, wciąż byliśmy sfrustrowani. Gdy tak trochę marudziliśmy z powodu zaistniałej sytuacji powiedziałem mojemu synowi, że w chwilach takich jak ta przypominam sobie historię mojego starego przyjaciela. Przez wiele lat był profesorem w college’u i był tuż przed emeryturą, gdy ja zacząłem uczyć jako młody, świeżo upieczony nauczyciel w tej samej instytucji na początku lat 70-tych (XX wieku…).

Kiedy tylko jestem sfrustrowany z powodu kilkugodzinnego opóźnienia, przypominam sobie jego historię. W latach 30-tych (XX wieku)udał się wraz z żoną  jako misjonarz do Południowej Afryki. Gdy zakończył się czas ich pobytu potwierdzili powrót do pracy w Stanach Zjednoczonych, spakowali swój dobytek, zakupili bilety na statek pasażerski i byli gotowi odpłynąć za kilka dni. Jednak ich podróż opóźniła się. Statek spóźnił się. Czekali na niego nie pięć godzin, nawet nie pięć dni. Nie pięć tygodni i nie pięć miesięcy. Ich statek spóźnił się o całe pięć lat! Wybuchła II Wojna Światowa, wojsko zarekwirowało ich statek, a morza nie były bezpieczne do podróżowania. Upłynęło pięć lat, a ja tu narzekam na dwie i pół godziny opóźnienia?!

W połowie lat 80-tych udałem się do Południowej Afryki, by uczyć tam przez jeden kwartał. Zanim wyjechałem, ten starszy nauczyciel, który od kilku lat był już na emeryturze, poprosił mnie czy mógłbym jemu i jego żonie wyświadczyć pewną przysługę. Gdy byli w Południowej Afryce, urodził się im synek, który zmarł mając zaledwie kilka miesięcy. Opuścili Afrykę przekonani, że Jezus powraca wkrótce i że znowu zobaczą swoje dziecko. Mój przyjaciel powiedział mi, że byli tak pewni, że Chrystus niedługo powróci, że byli gotowi pozostawić tam grób synka z nadzieją, że wkrótce znowu go zobaczą. Upłynęło jednak 40 lat, Jezus nie powrócił, a oni nigdy więcej nie odwiedzili Afryki. Teraz zastanawiali się, czy grób wciąż jeszcze tam jest? W związku z tym, że miałem być niedaleko tego cmentarza spytali, czy nie spróbowałbym odnaleźć grobu ich synka.

Tak więc pewnego popołudnia, w Południowej Afryce, udałem się na poszukiwanie grobu. Grób znajdował się w nienajlepszym stanie. Powyrywałem znajdujące się naokoło chwasty, położyłem na nim kilka zerwanych obok kwiatów i zrobiłem kilka zdjęć. Po powrocie zawiozłem im zdjęcia, za co byli mi ogromnie wdzięczni. Łzy napłynęły do ich oczu i  wyrazili swoją niezachwianą ufność do Boga i nadzieję na powtórne przyjście Jezusa Chrystusa. Nie spodziewali się, że od śmierci ich synka upłynie 40 lat, nie ustali jednak w swej nadziei.

Obecnie, również oni spoczywają w swoich grobach, tysiące kilometrów od swego synka, ale w oczekiwaniu na to samo zmartwychwstanie.

Dwa tygodnie temu, w tym samym miasteczku we wschodniej części stanu Washington, w którym mieszkał mój starszy przyjaciel – nauczyciel, zmarł mój ojciec. Kiedy tam pojechałem, żeby wykupić na cmentarzu miejsce na jego mogiłę, kupiłem je bez rozglądania się na groby wokół. Dwa dni później pojechałem wraz z moją siostrą przyjrzeć się miejscu, na którym wkrótce miał być złożony mój ojciec. Ku mojemu zdziwieniu, dosłownie parę metrów od grobu mojego ojca zauważyłem nagrobek mojego przyjaciela i jego żony. Było to dla mnie kolejne przypomnienie nadziei jaką chrześcijanie mają w zmartwychwstaniu.

Nasza nadzieja nie jest uzależniona od czasu, ale od zaufania w Bożą wiarygodność i Jego wolę dotrzymania złożonej obietnicy. Nie wiemy kiedy, choć w późniejszych rozdziałach popatrzymy na powody, dla których wierzymy, że żyjemy w ostatnim etapie ludzkiej historii i że Jezus wkrótce powróci. Ważniejsze jednak od pytania  „kiedy” jest przekonanie, że możemy zaufać Bożej obietnicy. Jezus zmartwychwstał, żyje i dzięki temu możemy mieć pewność. Jeszcze bardziej zdumiewające jest to, że w oparciu o moc tego zapewnienia Biblia mówi, iż nasze teraźniejsze życie na tym świecie może być już nazywane „życiem wiecznym.”

Właśnie to będzie tematem naszego kolejnego rozdziału.

Ciąg dalszy nastąpi

 

*Symbolika Apokalipsy odwołuje się do symboliki świątyni izraelskiej, w której krew składanych ofiar wylewana była u podstawy ołtarza (np. 3 Mojż. 4:7). Personifikacja przelanej krwi męczenników użyta jest w symbolice Księgi Objawienia w podobnym odniesieniu jak w Księdze Rodzaju (1 Mojżeszowa), gdzie Bóg mówi do Kaina, który zamordował swojego brata: I rzekł: Cóżeś to uczynił? Głos krwi brata twego woła do mnie z ziemi. (1 Mojż. 4:10) Przypis tłumacza.